To jest ten dzień. Dzień w którym zrobiłam rachunek sumienia dlaczego wyglądam tak jak wyglądam i dlaczego mimo tyłu prób nic się nie zmienia. A mianowicie mam słabości do słodyczy i innych powszechnie uznanych jako niezdrowe przekąsek. Za każdym razem gdy zaczynam dietę lub ćwiczenia przychodzi chwila zwątpienia. Na pewno każdy ją przeżywa. Niestety dla mnie każda z tych chwil kończy się zakończeniem procesu odchudzania.
Chciałabym aby ten proces który właśnie się rozpoczyna nie zakończył się z pierwszą słabością. Ten proces rozpoczęłam jakiś miesiąc temu. Chodzę na siłownię, ale nie zmieniłam diety - efekty są marne więc jak się okazuje powiedzenie że 70% sukcesu w odchudzaniu to dieta na moim przykładzie się sprawdza. Dziś będąc na siłowni patrząc na te wszystkie chude dziewczyny stwierdziłam że muszę bardziej. Bardziej ćwiczyć - dać z siebie więcej niż 100%. Że muszę doprowadzić się do takiego wyglądu który mi będzie odpowiadał.
To jak wyglądam nie podoba mi się od dłuższego czasu, ale nauczyłam się z tym żyć, nauczyłam się unikać swojego odbicia, nie robię sobie zdjęć itd. Unikam siebie. Postanowiłam to zmienić - nie zaakceptować, nie w takiej formie.
Mam nadzieję że ten pamiętnik mi pomoże, że w chwilach słabości będę mogła zobaczyć swoją motywację do zmian i walczyć dalej aż do osiągnięcia swojego celu ;)
angelisia69
6 lipca 2017, 13:32moze warto teraz l;zej podejsc do tematU?mniej zakazow a wiecej przyzwolen i zamian?Zamiast NIE JEM SLODYCZY to JEM SLODYCZE,ale rzadziej np. 1raz/2razy w tyg malego batonika?Zamiast NIE JEM PIZZY/GOTOWCÓW-staram sie szykowac sama jedzenie i wymyslac domowe fast-foody,lub raz na miesiac/2razy wizyta w pizzeri zamiast kolacji?Sam ruch niewiele daje jak sama sie przekonalas,tak wiec zamiast sie zameczac na silowni,lepiej cwoczyc troszke lzej,zdrowiej jesc i miec lepsze efekty ;-)