Witam ponownie 😊
1. Kalorie — 7/7 — Wciąż jem po 2000 kcal i jest dobrze. Co jakiś czas, wraz ze spadkiem kilogramów, sprawdzam swoje zapotrzebowanie i dbam, by deficyt wynosił około 10%. Nie chcę na razie większego (zdrowy deficyt kaloryczny to 10-15%), bo pomimo że mamy dopiero lipiec, moje myśli są już przy zimie, która może okazać się być problematyczna pod względem aktywności, bo jak widzicie preferuję ruch na powietrzu, a nie wiem, czym w tym roku zaskoczy nas ta pora roku. Może okazać się, że będzie w cholerę zimno i na tyle nieprzyjemnie, że nie dam rady się za dużo na dworze ruszać. Dlatego wtedy będzie trzeba pokombinować z kaloriami "jedzeniowymi".
Chyba serio się w to wkręciłam, jeśli latem mam już opracowany plan na grudzień. 😂 Organizacja przede wszystkim.
2. Woda — 7/7 — Git majonez 👌
3. Spacery/marsze — 34.59 km — Mało, bo w tym tygodniu zabrakło czasu na dłuższe spacery. Tylko wyprowadzenie psa i tyle.
4. Aplikacja: Ćwiczenia dla kobiet — 5/5 — Prawie kolejny miesiąc ćwiczeń za mną. Ciężko mi powiedzieć, czy coś dają, ale wykonywanie ich wciąż stanowi niemały problem. Niby kilka ćwiczeń, a człowiek poci się jak mały wieprzek. 🐷
5. Skakanka: poniedziałek, wtorek – 2000; Od lipca zmieniam formę skakania — codziennie, zaczynam od 15 min, w zamiarze mając pod koniec miesiąca dojść do 30 minut. Od teraz skaczę w seriach 1-minutowych, z 10 s przerwą. — Zabawne jest to, że już dawno dawno ustaliłam sobie, że w lipcu skaczę "minutowo". Pewnego dnia wchodzę na Vitalię, a tam wyzwanie skakankowe, gdzie wpisujemy właśnie minuty. Najlepsza niespodzianka ever 😆. Czyli podsumowując, przeskakałam 129 minut.
Ten tydzień bez ważenia, bo nastał okres i chodzę napompowana. Cieszy mnie jedynie to, że mam to szczęście, że rzadko kiedy przechodzę boleści podczas tego niekomfortowego czasu, więc ćwiczenia bez problemu dałam radę wykonać.
Dziś krótko, bo nic się u mnie szczególnego nie dzieje. Miałam w cholerę nieciekawy tydzień pod względem samopoczucia. Chodziłam jakaś nieprzytomna i bez energii nawet do zwykłego oddychania. Ale jakoś udawało mi się spinać pośladki, żeby przynajmniej te ćwiczeniowe minimum wykonać.
Do następnego, kobitki drogie 😀
Malenstvoo
7 lipca 2020, 20:58Wow! Pelen podziw za taka organizacje! Az mnie nakrecilas do rozliczania sie czesciej sama przed soba! :D
finebyme
8 lipca 2020, 05:48Z doświadczenia wiem, że pobłażanie samemu sobie nie przynosi nic dobrego. Więc lepiej sobie od czasu do czasu pocisnąć, żeby człowiekowi się w głowie nie poprzewracało 😜 A tak na serio, to lepiej mi psychicznie jak mam rygor narzucony "z góry" i muszę pilnować jakiś tam wytycznych. Łatwej mi wtedy dietować i ćwiczyć.
sylversky
7 lipca 2020, 08:56Brawo, jesteś świetnie zorganizowana! Tylko brać przykład :)
finebyme
7 lipca 2020, 12:46Dziękuję bardzo 😊
GrubaMamusia
6 lipca 2020, 17:31Nieźle Ci idzie. Masz rację, grunt to dobry plan. Zima jest straszna, bo wtedy chce się jeść już na jesieni bywa to uciążliwe.
finebyme
6 lipca 2020, 21:45Zgadzam się. Jesień i zima mocno rozleniwiają człowieka i myśli się wtedy tylko o jedzeniu, by w ten sposób zwyczajnie jakoś zabić czas. Trzeba wszystko dokładnie zaplanować, żeby nie przytulić dodatkowych kilogramów przez ten okres.
Karotkoje
6 lipca 2020, 14:51Kochana jakie masz niesamowite wyniki ! BRAWO ! Kurcze ile w nas zawziecia, ze pomimo ciezszych tygodni idziemy dalej - BRAWO ! :D Damy rade ! A tak przy okazji - cholerka masz racje z tymi kcal - jadlam w zeszlym tyg wiecej i spadlo tyle samo co jak jem mniej.
finebyme
6 lipca 2020, 21:43Dziękuję 😊 pierwszy raz jestem tak mocno zmotywowana, więc sama siebie zadziwiam tym wręcz oślim uporem, który pomaga mi brnąć w to dalej. Jest moc 💪 😁 A co do kalorii, ja jem tyle, by unikać napadów głodu, z którymi miałam wcześniej mały problem. Teraz tu i tam coś podjem, ale są to raczej jakieś owoce zerwane prosto z gałązki, czy kawałek gorzkiej czekolady z miętą (kocham 😍), a nie takie mega wielkie łasuchowanie i pożeranie jednej "dniówki" kalorycznej.
marylisa
6 lipca 2020, 06:42Widzę, że plan wykonany w 100%, gratuluję :)
finebyme
6 lipca 2020, 21:39A dziękuję 😊 z małymi problemami, ale przetrwałam ten tydzień
new_balance
5 lipca 2020, 22:16Widzę, że miałam dobry tydzień pod względem trzymania diety. To super! Wytrwałość na pewno popłaca :)
finebyme
6 lipca 2020, 21:38Powoli efekty widać. Teraz tylko utrzymać dobrą passę jak najdłużej i może w końcu uda się dojść do jakiejś wagi, przy której będę się czuła ze sobą dobrze.
new_balance
6 lipca 2020, 21:56Masz tyle wzrostu co ja, ale wiadomo, że każdy ma inne odczucia. Mi najpierw przeszkadzało 78, potem 73. Teraz jak przekracza czasami w święta 70 to już mam wrażenie że jestem opuchnieta. Trzymam kciuki żeby Ci się udało :)
CzarnaOwieczka85
5 lipca 2020, 20:32Jakiej aplikacji do ćwiczeń używasz?
finebyme
6 lipca 2020, 21:37Ćwiczenia dla kobiet 💪
kklaudia1882
5 lipca 2020, 20:16Świetnie dałaś sobie radę przy braku dobrego samopoczucia :) A z deficytem masz rację, nie ma co robić większego :)
finebyme
6 lipca 2020, 21:36Miałam momenty, kiedy to zwyczajnie musiałam się zmusić, żeby ruszyć cztery litery, ale jak już zaczynałam robotę, szło z górki. Oby zawsze tak było w chwilach słabości 😊