Witam Was ciepło,
Przyznam szczerze, że rano miałam ochotę skasować bloga i już więcej tutaj nie wchodzić.
Wkurzam się sama na siebie, bo robię to czego nie lubię u innych- dużo gadam a mało robię.
Non stop postanowienia, które łamie, obietnice, których nie dotrzymuję. Czas ucieka a ja nic w sobie nie zmieniam.
Dzisiaj rano na wadze znowu zobaczyłam siódemkę, która nie jest dla mnie szczęśliwa :( 67 kg. Wiem, że to nie tragedia ale ja tak marzę o piąteczce i już byłam tak blisko.
Jutro wyjeżdżamy na urlop. 65 kg przed weselem jednak nie będzie ale jeszcze jest czas żeby przygotować się do swojego ślubu i zrzucić balast.
Dlatego ogarnęłam się żeby pamiętnika jeszcze nie wyrzucać. Jakby nie było schudłam z Wami 4 kg. I będę walczyć o więcej.
Jak Wy Dziewczyny trzymacie się swoich postanowień? Mi jest tak ciężko. I ciężko mi ruszyć dupsko żeby poćwiczyć :( dookoła tyle rozpraszaczy... ostatnio kupiliśmy puzzle i znowu siedzimy i układamy, i nici z siłki...
Dzisiejszy wpis taki o. Bardziej chyba po to żebym nie uciekła jeszcze od Was.
Pozdrawiam