dzis rano sniadanko zachwycajace dieta vitalii po czym nie dalo rady z rowerkiem i nic bo lecialam do pracy na konferencje - efekt taki ze siedzi siedzi siedzi 30 osob i gada gadagada i nic do jedzenia ani wody tylko kawakawakawa no wiec jak obiad dali to wbrew wszelkim zamiarom jadlam po czym dali ciastka i slodkie kompociki maskra....
przyszlam do domu wyzeta i spuchnieta i objedzona i zdepresjonowana - bo no bo
w koncu uznalam, ze nic nie odznacze na vitalii nic a nic
i uznalam ze tak byc nie musi.
wzielam litr wody - a szklanke pilam rano i uznalam ze do dobranocki czyli teraz cos wypije. Poszlam na rowerek - uznalam ze moge odhaczyc te 45 min (Pira, chwal). po czym jescze pan mąż na spacer z psami zabrał na jakies 40 minut. wiec rano jestem chetna sie obudzic i moze nie rozplacze sie na wadze.
swoja droga moja córka która jest bezglutenowa i odchudza sie z racji tez stawowych (162 cm i 52 kg) zyczliwie robila mi male action - ze powinnam oswiadczyc, ze moge - nie moge (wymysl sobie jakas chorobe) i nie jesc. Fakty sa takie, ze sila woli do cwiczenia, bo jak bym sie zaparla, to spokojnie ciastek moglam nie jesc tyle....
no dobra, ale jestem dumna z siebie ze jezdzilam ze chodzilam i piłam wode
wiec dobranoc - waga rano;-)
EwaFit
20 lutego 2016, 10:48Też nie znoszę nasiadówek w pracy, czasem jak co niektórzy się rozgadają, to można siedziec po 2 godziny,,,,a gadają o pierdołach, zeby pokazać jacy to są ważni....
Florentinaa
20 lutego 2016, 12:01Dokladnie tak bylo. Najpeirw 3 godziny siedzienia i rozmawiania - jak mowilam jedno zdanie, bo wczesniej moja działka omowiona i tylko prezentowana - ale po 3 godzinach obiad dwie godziny celebra i ciasteczka do popoludnia podsumowania. Tak mysle ze realnie powinnam na przyszły raz miec wode butelke. wlasne jedzenie nierealne ale przynajmniej wodą bym sie nieco udoporniła no i zapisuje - Florka jedz wieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeelkiie sniadanie przed konferenacjami zeby nie byc glodna przed obiadem...
patih
20 lutego 2016, 10:01to jest dobry pomysł z tą chorobą :) ja sobie zdiagnozowałam problemy z żołądkiem, zmieniłam styl jedzenia i to działa :)
Florentinaa
20 lutego 2016, 12:02tak wlasnie tak, a czy moge zapytac o nazwe Twoich problemow z załądkiem??
patih
20 lutego 2016, 16:53hehe, tak ogólnie je sobie nazwałam "problemy z żołądkiem" :) ale miałam wzdęcia, zgagę, niestrawność, teraz faktycznie jest o wielelepiej
Florentinaa
21 lutego 2016, 00:04ja swietnie rozumiem mnie tylko chodzi o kulturalne nazwy dla ciekawskich podsuwajacych paskudne slodycze "no nie odchudzaj sie nie masz z czego ja wiecej waze"
patih
21 lutego 2016, 09:56takwłaśnie mówiłam - problemy z żoładkiem, nie wdaję sie w szczegóły :)