Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień kobiet...


W zasadzie to dzień jak codzień. Wybrałam sobie sama kwiaty od męża, tzn. zażyczyłam sobie tulipany i dostałam już wczoraj różowe a dziś mąż pojechał zawieźć bratanicę na basen, a dzieciaki już śpią, więc się relaksuję, bo na robotę już dziś siły nie mam.... Młoda znów coś niedomaga, bo synalek przyniósł znowu katar i ją zaraził, więc znów mnie czeka wizyta u lekarza. I właśnie dziś ma lekki sen, więc nie wiem, czy noc nie będzie za wesoła.... ach życie z tymi maluchami..... a mam jeszcze problem bo muszę w najbliższym czasie wyskoczyć do pracy i złożyć wniosek o dodatkowy urlop macierzyński, a jak młoda choruje to mam problem, moja mama za chętna nie jest, tzn. w sensie, że się jeszcze boi, że ona taka mała i będzie pewnie płakać itp. bo tak to do pomocy chętna, z Młodym zawsze zostanie, jak ma czas - na szczęście, bo w sumie to tylko na nią możemy liczyć. A macierzyński zaraz mi się kończy..... mam prawie do końca marca, ale trzeba złożyć ten wniosek przynajmniej 7 dni wcześniej, a tu się nie zapowiada, że sytuacja się zmieni. Najbardziej się martwię szczepieniami, bo już o miesiąc przesunięte i znów nie będzie ich miała, ale cóż byle się wykurowała i żeby znów z kataru nie zrobiło jej się zapalenie oskrzeli....
z dietą idzie jak po grudzie, tzn. w tygodniu idzie dobrze, ale w weekend kiepsko, ale i tak nawet w tygodniu trzymania za bardzo nie spada.... chyba gromadzę wodę przez hormony, bo w pasie mi spadły cm - tak sobie przynajmniej tłumaczę hihi
no dobra, mąż przyjechała, więc idę się kąpać, bo za półgodziny znów wychodzi, bo musi bratanicę odwieźć z basenu do domu.....

Miłego wieczorka Kobietki i wszystkiego naj z okazji Waszego Święta!!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.