Gosiunia31
kobieta, 47 lat
Gdynia
Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
piątek
15 lipca 2011
waga jednak spada
ale pasek zmienię za kilka dni, jak się spadek "umocni", bo nie będę go codziennie zmieniać (niestety ważę się codziennie, choć codziennie obiecuję sobie, że teraz to się zważę za kilka dni...). wprawdzie moje liczenie kalorii przynosi rezultaty, to postanowiłam (kolejny raz z resztą) zaprzestać tego procederu.... śniadania ma mniej więcej podobne, więc po co, obiady mniej więcej 400-450 kcal też raczej wiem ile powinnam zjeść....więc zobaczymy, jak mi wyjdzie, czy i tak w myślach będę wszystko przeliczać... Wiecie, nie chcę być niewolnikiem wagi (kuchennej), za niecałe 2,5 tygodnia wyjeżdżamy i chcę się trochę wyluzować, bo już od długiego czasu jestem za bardzo spięta tą chęcią zrzucenia zbędnego balastu. chcę jak za dawnych lat po prostu "mało" jeść i chudnąć... jak mi się nie uda, wrócę do matematyki
bo żeby była jasność, ja nic nie zamierzam zmieniać, czyli dalej się odchudzam, ale nie po "aptecznemu", bo już mnie to zliczanie, przeliczanie itp baaardzo męczy
miłego dzionka, bo pogoda chyba się piękna robi na weekend, oby w przyszłą sobotę była śliczna, bo małż kolegów z pracy zaprosił na grilla, oj będzie się działo ![]()
pa pa