Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Udało się...
14 grudnia 2012
Na początku diety podchodziłam do tego z przymrużeniem oka. Stara łazienkowa waga mi wystarczała, choć nie jest zbyt dokładna, mierzyłam się też tak mniej więcej ,nie przywiązując do tego zbytniej uwagi. Teraz chcę mieć dokładniejsze pomiary. Wiem,że odchudzanie kosztuje mnie sporo wysiłku i każdy centymetr i gram jest ważny. Sporo się nauczyłam, czuję się lepiej, mam nadzieję, że nie odpuszczę. A raczej: NIE ODPUSZCZĘ! Myślałam,że nie dam rady schudnąć, teraz w to uwierzyłam. Obiecałam sobie książkę za ten kilogram, ale jest tyle wydatków i właściwie ten spadek wagi jest dla mnie największą nagrodą. Szkoda mi kasy, "letko" nie jest. Wykombinowałam, że po prostu wypożyczę ją sobie z biblioteki, dzisiaj się wybieram. A szafę i tak porządkuję, może znajdę coś fajnego, ukrytego do "aż schudnę". Pozdrawiam wszystkich odchudzających się, tych wytrwałych i tych mniej oczywiście też!
Jabluszkowa
14 grudnia 2012, 10:42Dziękuję bardzo za miłe słowa! Przyznam, że na początku musiałam się trochę przymuszać do aktywności fizycznej. Znalazłam sobie taką, która będzie mi się podobała i sprawiała przyjemność. Na początku to była zumba, potem bieganie. Teraz po kilku dniach bez ćwiczeń czuję się po prostu gorzej, nie mam tej energii. Także warto :) U mnie nagrodą za 1 etap odchudzania był właśnie wieczór z dobrą książką :) Trzymam kciuki za Ciebie!