Ależ jestem wykończona. Od rana zajęcia, odebrać bratanice ze szkoły i kino w ramach dnia dziecka. U mnie w mieście dopiero Kapitan Ameryka wszedł do kin, a że uwielbiam superbohaterów to obie skorzystałyśmy. W trakcie seansu zjadłam tylko jednego paluszka, mimo że była mnóstwo niezdrowych pyszności ;P
6:30: jajecznica z 3 jajek z pomidorem
9:30: koktail: zielona herbata, banan, szpinak, morele, nasiona chia, arbuz
12:30: bułka grahamka z serkiem almette z ziołami i pomidorem
16:30: makaron pełnoziarnisty z kurczakiem, pomidorem, bazylią i oliwą z oliwek
20:30: ryż z łososiem z puszki (taki z wody) i może z ogórkiem kiszonym? Nie wiem, nie chce mi się myśleć nad tym..
2 l wody, 2 kawy z mlekiem, młody jęczmień
Aktywności zero, oprócz 13 tys. kroków. Nie było czasu, a teraz nie ma siły.
Jutro dzień ważenia i mierzenia, oby było widać efekty.
Miłego wieczorku!
aemmc
2 czerwca 2016, 22:39Kochana trzymam kciuki za jutro ;)