Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...by to trafił...


Witajcie Kochane (Kochani:)

U mnie dokładnie jak w tytule. Przez dwa ostatnie dni nie zrobiłam ze sobą dosłownie nic - zeroooo ćwiczeń. No może tylko jedzeniowo nie szalałam za bardzo, ale marne w tym dla mnie pocieszenie.

Wczoraj biegałam trochę po mieście i załatwiałam różne rzeczy, a że w mieście są remonty samochód zostawiłam na jednym parkingu i kursowałam do niego z poszczególnymi zakupami - to ewentualnie mogę uznać za trochę ruchu.

 

Wczoraj po zakupach strasznie chciało mi się pić, piłam wodę, herbatę, mleko i nadal mi się chciało, postanowiłam że napiję się może coca-coli, której nie piję już od jakiegoś miesiąca ( staram się wcale nie pić słodkich i w dodatku gazowanych napoi) - w mojej spiżarni stoją 4 wielkie butle tegoż napoju, które dostaliśmy za darmo w jakiejś promocji podczas ostatnich zakupów w Tesco. I wiecie co? Fuuuuj, to mi wcale nie smakuje, jest wręcz okropne, jak ja mogłam się tym kiedyś opijać?  No ale to mnie akurat cieszy, że mi nie smakuje, przynajmniej nie będzie mnie już nigdy kusiło:)

 

Mam od dziś takie postanowienie, że w ciągu najbliższego miesiąca będę wyrabiała w sobie nawyk wypijania 2 litrów wody dziennie - wiem, że łatwiej byłoby mi w tym wytrwać latem, no ale dla chcącego.....wiadomo. Trzymajcie proszę kciuki i dajcie mi jakiegoś kopa na rozpęd bo już nie mogę sama ze sobą.

 

Dzisiaj mam wolne i idę zaraz sprzątać naszą klatkę schodową po remoncie - trochę ruchu zaliczę i klatka będzie sprzątnięta. Zmykam, bo za półgodziny i tak wyłączą mi prąd ( jakieś prace na słupach i całe osiedle do południa bez prądu).

 

Życzę wam miłego dnia:) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.