Witam, nie pisałam ponieważ jak nie widziałam zmiany w wadze to czym tu się chwalic. Dziś waga 65,9 kg. Powolutku spada w dół.
Dużo wyrzeczeń, sporo ruchu. Najgorzej wieczorami kiedy smak jest, a mąż wcina kanapeczi, chipsy lub czekoladki. Dobrze, że chociaż wcale nie jem chipsów.
Niektórzy pomyślą jak to możliwe? Otóż pewnego pięknego wieczoru wcianałam z mężem Lays'y cebulowe, które tak mnie zmuliły, że wymiotowałam pół nocy. I tak od ponad roku nie jem chipsów, a jak czuję ich zapach to mi się w brzuchu wywraca. Super metoda na odstawienie pewenego rodzaju jedzenia. Szkoda tylko, że ze słodyczami tak nie jest.
Wiolowa
17 lipca 2014, 22:50ja uwielbiam chipsy ale umiem sobie wmówić, że jest inaczej :P ( przynajmniej jak do tej pory:))
paczektoffi
17 lipca 2014, 13:45też tak mam , robi mi się niedobrze po nich :) warzywa i owoce górą :)pozdrawiam