Mam jakiegoś doła egzystencjonalnego, zapewne spowodowanego tym, o czym w poprzedniej notce pisałam. Do tego niewyspanie i jeszcze zimno na dworze i deszcz siąpi. Samotny wieczór w domu z komputerem. Chciałabym jakoś fajniej, ale brak mi pomysłów i energii.
No właśnie, energia. Totalnie mi jej brak. Nawet na lenistwo. Mam wyrzuty sumienia że nie robię ani nic pożytecznego, ani nic fajnego dla samej siebie. Nawet nie śpię. Snuję się po domu albo leżę i gapię się w sufit. Albo snuję się po internecie też bez celu i sensu.
Powoli zaczynam czuć, że brakuje mi energii. Moje jestestwo rozpaczliwie próbuje sięgnąć do jakichkolwiek znanych mi zasobów energii , ale to jest właśnie ten czas, kiedy nagle nie pozostaje mi nic poza jedzeniem, i to bardzo byle jakim jedzeniem, bo porządnego szykować mi się nie chce. Sprawiać przyjemności samej sobie mi się nie chce. Znajomi jakby się zmówili i nie odbierają dziś ode mnie telefonów. Nawet Samiec gdzieś przepadł i też nie odbiera. Książki czytać nie mam siły, zresztą nie mam na to ochoty. Na oglądanie filmu czuję się zbyt rozdrażniona. Nosa z domu nie wyściubię bo zimno. Męczą mnie fantazje o jedzeniu. A najgorsze jest to, że trudno mi dokopać się do jakiejś konkretnej przyczyny tego stanu i jakoś ją zneutralizować. Może przyczyn jest więcej i się nałożyły?
Czasem tak "niewinnie" zaczynały się całe wielotygodniowe albo nawet wielomiesięczne ciągi z Demonem Głodomorrą w roli głównej. I tego strasznie się boję.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
ulawit
2 grudnia 2013, 10:37Mam nadzieję, że jakoś przetrwałaś wczorajszy dzień/wieczór i Głodomorra odeszła.
jovanka28
1 grudnia 2013, 21:26Też mam czasem takie dni i bardzo się ich boje. Ale dzisiaj przeczytałam taki cytat z Rumiego: “Sorrow prepares you for joy. It violently sweeps everything out of your house, so that new joy can find space to enter. It shakes the yellow leaves from the bough of your heart, so that fresh, green leaves can grow in their place. It pulls up the rotten roots, so that new roots hidden beneath have room to grow. Whatever sorrow shakes from your heart, far better things will take their place.” I tego nam życzę!
Zaczarowanaa
1 grudnia 2013, 21:08Ja tez ostatnio zbyt często popadam w takie stany bez konkretnego powodu a w zasadzie z powodu"każdy powód jest dobry".Najczęściej są to błahostki które otrzymuja rangę najtragiczniejszych tragedii.Nie cierpię tych stanów z przebłyskami przerośniętej euforii.Nie wiem co to?Brak słońca,nadmiar czasu na myslenie?Cokolwiek to jest dobrze wiem jak się czujesz.
luckaaa
1 grudnia 2013, 21:07przetrwaj to dzisiaj za wszelka cene ... a jutro moze bedzie lepsze jutro ?
gaja102
1 grudnia 2013, 20:31Nie możesz wpadać w takie doły.Dziewczyna tak pozytywnie zakręcona jak Ty się nie poddaje.Walczy Głodomorra won!!!!!. Zrób sobie dobrze np. sesja z maseczkami na twarz albo ciało Może zacznij przymierzać te ciuchy w które się teraz mieścisz. Zrób coś dla siebie. Powodzenia.