Leci tydzień trzeci, a z humorem ciągle coś nie tak. Widzę po sobie i po zachowaniu męża że jakaś nerwowa jestem ostatnio. Pierwszy tydzień to była euforia, drugi to była frustracja a w tym tygodniu towarzyszy mi wyparcie. Jak ten organizm walczy z tą dietą....kiedy nastąpi akceptacja? Czy to tylko głowa wariuje bo nie spełniam jej zachcianek. Ech.....
Dawno, dawno temu......za górami za lasami rzuciłam palenie. Czuję się teraz podobnie. Co zabawne nigdy nie poczułam że uwolniłam się od nałogu. Nawet teraz po dobrych paru latach kiedy już nie palę potrafi mnie najść ochota na papierosa. Hehe, ciekawe czy to jak z kebabem na diecie....;P