i znowu
i znowu
7 maja
Poranna waga 10 deko do góry.
Wchłanianie pod kontrolą. Nawet lody, co je Pan i Władca przytargał dla córczęcia - tylko jedna porcyjke zjadłam. Przedpołudniowo to było?
Rower popołudniowy 35 i pół kiloska.
Wieczór wnuczkowy. Lego dla dziesięciolatkow składaliśmy. A Staś ma lat 5. Udało się. Przy czym moja pomoc ograniczała się do wskazywania błędów i do przypominania o konieczności przewracania kartek instrukcji.
Niestety.. lody. Malutki kubełeczek, 1/3 w nim było. Jakoś nam pasowały te lody do lego. Razem ze Stasiem jedliśmy. Jedną łyżeczką.
8 maja
Poranna waga 70 deko w dół.
Dieta lodowa działa????
Rower 52 km. Piękna rowerowa pogoda!
Popołudnie i wieczór - z wnuczkiem Stasiem do pradziadka Stanisława. Wszak dziś 8 maja. Imprezy hucznej nie było. Na szczeście. Ja przyniosłam dwójniak sycony i delicje, moja siostra lody w czterech smakach i krówki z Milanówka. Nie wiem, kto - ptasie mleczko. Słodko mi i szumiąco. Napiłam się. Najadłam się. A potem jeszcze powrót autobusem z zasypiającym na stojąco dzieckiem.
Noc przed komputerem. Karkówka się piecze, zapachy drażniące w całym domu. A ja po tym słodkim jem ogórki konserwowe i cieniutkie plasterki upojnie śmierdzącego sera. I winogrona, powolutku.
9 maja
Waga poranna odrobiła straty. 70 deko do góry. Świnia!. Naprawdę nie mogła mi darować tej wczorajszej rozpusty???
Karkówkę pokroiłam. Palce oblizywałam. I próbowałam, czy aby dobre wyszło? Ach, 3 młode ziemniaczki też próbowałam. Bez niczego.
Rower 40,6 km. Mam bolesne kurcze w łydkach.
Córczę zostało dzisiaj ostatecznie zakwalifikowane na studia do Danii. Jeszcze tylko musi mieć maturę z odpowiednią średnią. Nie powinno być kłopotu. Tańczyła z radości, gdy mi przez telefon się chwaliła.
Nie jeść. Nie jeść. Nie jeść. Dzisiaj - nic wysokokalorycznego.
DuzaPanna
27 maja 2010, 17:19A co to za studia? a w ogóle dzięki za siłowniowe trzymanie kciuka. Szczupłam, to fakt, ale teraz jeszcze trzeba "women's belt" zlikwidować, jak to określi Długo Oczekiwany Gość. W sumie mogłabym się obrazić, gdyby nie zachwyt w jego oczach, kiedy na tenże belt patrzył ;)
renianh
10 maja 2010, 23:20Fajna taka dieta lodowa ,a ja w piątek zamiast lodów ,zachowuję je już na ten wspólny milion ,udaliśmy się do pijalni czekolady E Wedel ,były pyszności ale waga zwariowała.Gratuluje zdolnej córki ,to po mamusi ,zapewne.
elkati
10 maja 2010, 12:00mi tego powiedzieć nim poszłam nabyć spodnie??? Właśnie wróciłam do domu i jeszcze mnie chichra :)))))
wiosna1956
10 maja 2010, 11:42Hej , jak czytam jakie ty kilometry pokonujesz na rowerze to normalnie ci chyba zafunduję jakiś medal , czy może wolisz lody ? - ja w sobotę zjadłam dwie gałki i jakoś mnie nie ciągną w tym roku , jest to bardzo dziwne , bo je uwielbiam - buziaki
bebeluszek
10 maja 2010, 11:23hmmm...no czasem zdarza mi sie zjadac nadprogramowe rzeczy. kompuls dla mnie to ten stan, kiedy biore kase i wychodze z domu. ide do take-away....kupuje zarcie...zjadam to po drodze do kiosku...w kiosku kupuje czekolade i lody.....zjadam to po drodze do piekarni......w piekarni kupuje ciastka i paczki.....zjadam to po drodze do kiosku......w kiosku kupuje kielbase i ser zotly i chleb.....i wracam do domu...i zjadam to, a potem pustosze wszytkie szafki z budyniow, czekolad, czipsow......a na dokladke robie sobie owsianke na melku z owocami i platkami innego rodzaju i pokroju...im slodsze i lepsze...a to wszystko przerywane jest tylko hektoluitrami zielonej herbaty, ktora lagodzi bol brzucha....to kompuls. to bylo wczoraj......i wlasnie pierwszy raz od 5 lat...a 5 lat temu to robilam to regularnie....czasem nawet codziennie.......nie chce wiecej.....ale moze masz racje...nastepnym razem sprobuje drogich potraw! :D
haanyz
10 maja 2010, 10:10hihi, a mowilam sto razy, ze lody wychodza po dwoch dniach... czekolada tez....;-))))))))) Cmoki szalonoa rowerzystko!
tomija
10 maja 2010, 09:57gratulacje dla córeczki!!!!
joanna1966
10 maja 2010, 09:01ależ Ty masz zdolne i pomysłowe te maludy:) Dania....! Czy tam mówią po...duńsku??? I czy córczęcie opanowało tę sztukę????! Jasny gwint! Moje duże dziecko trzyma głowę w takich chmurach, że czasem ziemi z tej wysokości nie widzi!! Nadal!!!!!!!!!! - jestem pod wrażeniem Twoich wyczynów kolarskich! Boję się, że porwana Twoim przykładem zapakuję sarenkę w fotelik i bziuuuuu pomkniemy nadwarciańskim wałem prosto do Teteni (40km w obie strony). Jak sobie powielę te moje codzienne 10 x 2, potem relax i powrót 10x2 to wydaje się pan pikuś...Tyle, że tam jest w połowie, taki kolejowy most z kładkami dla pieszych i z dziurami w tych kładkach. Mam lęk wysokości i kiedyś moje szczęście przepychało mnie przez ten most...i rower też...
kitkatka
9 maja 2010, 23:01nie jadłam milanowskich krówek. Kieckę tylko kiedyś miałam z jedwabiu z Milanówka a to nie to samo. Ja chcę takie krówki! Proszę mi się wywiedzieć czy gdzieś do Gdańska wysyłają. Albo wyślę pieniądze na zakup i poproszę o wysłanie. Pozdrówka
uleczka44
9 maja 2010, 22:27Gratulację dla córci, będzie Danią zachwycona. A Twoje kilometry rowerowe (wcale nie małe) zamieniasz w domu na konsumpcję, i to bez reszty. Czy warto?
tulip24
9 maja 2010, 22:11Jak ja uwielbiam milanowskie krówki, teraz będę chodzić z językiem do pasa póki nie kupię...
hemi7
9 maja 2010, 22:04Gratulacje dla Córki:))) U mnie wszyscy lubią krówki z Milanówka..... tylko śmieję się, że w owe zawsze nas zaopatruje moja mama, przywozi nam je z Wałbrzycha:)))
toperzyca
9 maja 2010, 20:30Gratulacje dla córy, gratulacje dla lekkości nie wiem czego? klawiatury? język nie nadąża za technologiami....cudnie się czyta takie pamiętniki..miłej reszty dnia!
Tajgete
9 maja 2010, 20:04Jak ja Cię podziwiam jak czytam takie liczby: 35km, 52 km, 41km. Gratulacje dla córki przy okazji :)
baja1953
9 maja 2010, 20:01Gratuluję i Tobie i córce:)) Moja waga też w górę, 1 kg...Ale zasłużenie...Zbłądziłam wczoraj z jedynie słusznej drogi cnoty...
Milly40
9 maja 2010, 19:31dla córki. A czemu akurat Dania ? (mam znajomych Duńczyków, którzy uciekli z danii bo tam wszystko takie perfekcyjne aż do bólu....) I też techniczne pytanie jak zdaje się na studia zagranicą?
paskudztwoo
9 maja 2010, 19:07a ja ostatnio codziennie lody, to moze wreszcie waga poleci w doł, bo ze miałąs potem w góre to na pewno nie z lodów o nie!!