nie jest łatwo wytrzymać na konsekwentnym MŻ, gdy z musu się spędza za dużo czasu w kuchni
... bo był Stasiek
- bo sobotnim rankiem zjadłam za niego resztę śniadania, ale ja też uwielbiam gorace mleko z moim osobistym musli, zostawił pół miski dokładki, to co ? miałam wylać???? jęzor niemalże z chciwości przywierał mi do podniebienia! dolałam mleka i ciut dosypałam i mrucząc z przyjemności - zjadłam
- obiadokolacja, wrócił Stasiek z sanek o ojcem, głodny i naładowany emocjami, jadł i jadł i opowiadał, ja odpowiadałam .. . i dodatkowo ja na bezmyślno, ja jakaś guupia-niunia!!!! - zorientowałam się poniewczasie, że jem trzecią dokładkę leczo kurczakowego z ryżem . .. i nieważne, że to były dokładeczki na malusieńkich talerzach
- nocą zeżarłam pół Staśkowego Horalka .. nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia . . . heh, może poza tym, ze to wyjątkowo smaczny batonik, prawie nieczekoladowy, naprawdę pyszny!!
- niedzielny poranek załatwiłam ulgowo, powiedziałam, że idę spać dalej i że prosze mnie nie budzić, a jakby mu coś zostało w misce, to chyba już potrafi przelać do miski Szat'na
- niedzielny obiad, już się pilnowałam . .. wzięłam dokładeczki, ale na (hehehe) spodkach od szklanek herbacianych
- jak mnie dręczyło ssanie, to bonduelle zaradził, puszka czerwonej fasoli w zalewie + puszka kukurydzy, żadnej nie dokończyłam, + gruby plaster szynki
- kolacje ze Staśkiem załatwiłam ulgowo, dał mi spróbować pierwszej łyżki jogurtu z kakałkiem, potem już tylko powolutku przegryzałam wędzone rodzynki z Frutiny
RANY, JAK NIE NIE LUBIĘ KULINARNOŚCI W STAŚKOWE ŁIKENDY !!!!
jest nie do opanowania!!!
znaczy, luuuubię, uwielbiam, gdy jest Stasiek, mamy własne rytuały, własne tajemnice, wspólnie sporty, razem i w tych samych momentach rżymy z nowych przygód Fineasza i Ferba, razem mówimy wierszyk na dobranoc, tylko u mnie może posiedzieć spokojnie godzinę w wannie, tylko mu gorącą dolewam ...
ale obecność wnuka, a oddaję mu prawie-własny pokój, taki do schowania się przed światem, skutkuje tym, że jestem znacznie częściej w kuchni - to raz
ale obecność wnuka (na razie jedynego) działa również na Pana i Władcę, kupuje smakołyki, nie tylko dla Staśka, ale i dla mnie i dla synalka . .. wrrrr, on dobrze wie, co my lubimy jeść - to dwa
skutki bywają opłakane lub tylko smutne
połikendowe SUMMA SUMMARUM
nie ma dalszego ciągu spadku
jest prawie konstans
prawie, bo się nie będę przejmowała niecałymi zwyżkującymi 200 gramami w niedziele i poniedziałek
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
zoykaa
18 stycznia 2012, 20:40Jolcia ja wiem,ze ty juz milion razy zaglosowalas,ale zaglosuj na bebka po raz milion pierwszy co?Na bebku wyplyne ja:)taka autopromocja,cmok:)
uliczka7
16 stycznia 2012, 22:25Mam nadzieję ,że u mnie tez tak zadziała ......Właże na te wagę dziś i przez myśl mi przeszło, że moze faktycznie tak jak Baja wrózyła zobaczę 5 na pierwszej pozycji i o mało z wagi nie spadłam ......;) Mówisz 3 dni czekać, a potem wage przez okno ??????? :)*
elasial
16 stycznia 2012, 21:40Ale summa summarum weekend masz udany. I to najważniejsze!
Giove
16 stycznia 2012, 20:32ze ma taka babcie,ktora mu sie oddaje ze szczetem...a chwile z nim bezcenne...
wiktorianka
16 stycznia 2012, 18:55Jola!!!...wez sie kobitko ogarnij....olac 200, 600 czy nawet 800 gram zwyzkujacej wagi!!!!..wazny jest ten sielski nastroj...te emocjonalne wzloty...to cieplo w duszy ....az zazdraszczam takich chwil....zycze Ci oby ich bylo wiecej...i wiecej :))
Ciupek
16 stycznia 2012, 18:30Zarżałam niczym koń kiedy wyobraziłam sobie ten nagły przypływ patriotyzmu. W sumie książkowa wizja wieczoru nie jest zła, do tego wykwintne wino za 3,50zł bo przecież tych pięciu pozycji to sobie odmówić nie mogłam co skutkuje brakami w funduszach. Wyłączając te książki to stałam się "żyła" - odkładam pieniądze na bliżej nieokreślony cel. Chociaż... Gdy najdzie przypływ no coś dobrego to nie ma zmiłuj, pół miasta do bankomatu potrafię przebiec! Horalki widuje każdego dnia - stojąc w kolejce do kasy w markecie przy szkole, nie uskuteczniałam jednakże.
uliczka7
16 stycznia 2012, 18:18Weekendy ogólnie są trudniejsze dla odchudzaczek czy to z wnukiem czy bez. A na dodatek ja z mojego ulubionego miejsca na kanapie lodówkę widzę :D
jolajola1
16 stycznia 2012, 17:45ależ Bebe, ja NIE CHCĘ być śmietnikiem . .tylko CZASEM włącza mi sie taki tryb
bebeluszek
16 stycznia 2012, 17:19Nie no, wina Staśka jak nic! tylko się zastanawiam, czemu Ty Jolu chcesz być śmietnikem??
elkati
16 stycznia 2012, 17:17no łatwo nie jest... ale za to jak przyjemnie ;))) no może coś w tym jest , że nie można mieć wszystkiego na raz... ;)