liczę codziennie, skrupulatnie
i notatkuję w szkicach vitalii
efekty są
to cytaty ze szkiców:
wtorek
58,3 kg
kc pochłonięte 1681
kc rowerowe 853
bilans + 828 kc
środa
57,1 kg
kc pochłonięte 1732
kc rowerowe 906
bilans + 826 kc
czwartek
57,2 kg
kc pochłonięte 1670 + nocne drinki
kc rowerowe - brak, bo deszcz
bilans + około 2100 kc
piątek
57,1 kg
za oknem słońce, przewiduję trochę dalszy rower
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
dam.rade.1958
17 września 2012, 07:14Jolu, ja ciagle na urlopie, zwiedzam Polske, troszke bylam za granicami Polski (niemcy, czechy, slowacja) Juz nedlugo wracam, pozdrawiam
monalisa191
14 września 2012, 20:50Ja łupię tabelki co wieczór. Z domu nie ruszam się bez podręcznego menu i wałówki w samochodzie:) Dziś rozwalił mi się plan, wpadłam do domu i nie wiedziałam co mam jeść!!!! Planowanie to podstawa skutecznego i szybkiego działania:)
yaschy
14 września 2012, 20:17ja nie jestem taka poukładana:) pięknie trzymasz fason
baja1953
14 września 2012, 15:38Piękne wyniki:)) U mnie tez słońce, własnie wróclismy z plaży, w tej chwili sjesta... Pozdrawiam, ja na razie nie liczę kalorii...zapisuję tylko czas marszu plażą, dodam na koniec kalorie spalone... Cmok:))
elasial
14 września 2012, 14:28Matko! Księgowaś Ty czy aptekarka? Liczysz co do sztuki kalorii??????????
luckaaa
14 września 2012, 13:29No ja nie wyrabiam z liczeniem . Jem i patrze na wage . Jak nie spada przez 2 tyg. Ograniczam wielkosc i kalorycznosc porcji :)
livebox
14 września 2012, 12:48Jesteś dowodem na to, że utrzymanie wagi to ciągłe liczenie, kontrolowanie, sprawdzanie. To wszystko można wsadzić do jednego wora: SYSTEMATYCZNOŚĆ. Osobiście mi brakuje i systematyczności, i cierpliwości do liczenia kalorii i żyję w świadomości, że pochłaniam góra 1550kcal na dzień:)
advula
14 września 2012, 12:22ważne, że działa :) a jedyne co piszę to wieczorem menu, po to żeby następnego dnia się go 3mać i nie kombinować :P ale kcal nie licze nigdy :) Jolu, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci powrotu do "bezpiecznych" dni z przyzwyczajonymi oczami i żołądkiem :)
advula
14 września 2012, 11:59też kiedyś liczyłam i lubiałam to robić, tabelki, wykresy, trendy... teraz wystarcza mi zarys, liczby są dla mnie a nie ja dla liczb :)
marta6054
14 września 2012, 11:33tak trzymać!
loteria
14 września 2012, 11:31...:) Jak widać liczenie popłaca:) Nie mogę sobie udowodnić,ze bez liczenia potrafię dojść do celu. A cały czas usiłowałam.Nie wiem skąd ta awersja do liczenia. Tylko gwiazdka z nieba mi w głowie a powinnam myśleć jak ją sięgnąć. Nieustannie podziwiam Twój niesłabnący zapał do...wszystkiego:)