Skreślam każdy dzień...Nie mogę już dłużej znieść tej nieporadności, otyłości, niespania w nocy. Mam leżeć, bo główka już jest nisko aby jeszcze trochę dociągnąć...
Więc się zastanawiam: czy teżeć tak do 38tc a potem nareszcie koniec, bo już mam dość, czy leżeć do upadłego, (może dociągnę do 1 stycznia) - a tu mały zrobi mi psikusa i urodzi się 31 grudnia?
W ciągu tygodnia przytyłam 300 g, może to mały?
shapelymom
10 grudnia 2011, 12:54I co tam u ciebie??:) jak sie macie??
DoLaBa1974
30 listopada 2011, 14:25jejko jak ten czas leci, już 36 tydzień, ja trzymam kciuki, zebyście sie dobrze czuli, a potem SZCZĘŚLIWE ROZWIĄZANIE: wszystkiego najlepszego!
Yekaterina77
29 listopada 2011, 21:59Pamiętam dokładnie ten czas już się ledwo toczyłam i miałam jedną wizje byle się to skończyło jak najszybciej, już nawet poród mnie nie przerażał, więc to chyba jest tak pomyślane:) ale z rozsądku chyba próbuj wytrwać jak najdłużej bo to jednak dobre dla dzidzi:) pozdrawiam serdecznie