W sobote była impreza, w poniedzialek urodzinki męża - dietkowanie szło ok, ale alkoholizaci nie dało sie uniknąć. Na szczęście waga nie zemściła się za bardzo- i pomimo grzesznych drinków trochę na wadze spadło.
Prawie wszystkie kartony rozpakowane. Jeszcze dzień dwa i będziemy mogli spokojnie rozglądać się po kontach:-)
Dziś ostatni dzień białek-jutro ważenie takie po cyklowe, a za tydzień-miesięczne.
Boszszszeeee jak ja bym chciała być już w bałwankowie....a najlepie w kosowie;-)
ech....trzeba na to poczekać.