Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pokusy i pewna historia...


...nie jadłam słodyczy od niedzieli...dzisiaj się skusiłam...ale poza nimi dieta wzorowa. Wczorajszy dzień koktajl, słataka z kaszą orkiszową, mus jabłkowy, sok pomidorowy a na kolację burgery buraczane z cukinią duszoną z czosnkiem i mlekiem kokosowym...polecam pychota syta i małokaloryczna. 

Dzisiaj dzień rozpoczęłam sokiem z marchwi, później koktajl ze szpinaku, jarmużu, banana, kiwi, mango ananasa i orzechów pekan, następnie burgery z sałatą i pomidorkami skropione oliwą. Na kolacje cukinia duszona z boczniakami oczywiście z dodatkiem mleczka kokosowego, czosnku i koperku8). No i później naszła mnie ochota na słodkości...uległam trzem cukierkom czekoladowym, ale w zamian zrobiłam skalpel i zapiłam miętą z trawą cytrynową. Jutrzejszy dzień może uda się zrobić cały surowy żeby już uspokoiły się ciągoty na słodkie, bo jeszcze się z nimi zmagam. 

Opowiem Wam o pewnym Człowieczku....

Jutro być może spotkam się kolejny raz z byłym pracownikiem naszej firmy (zajmujemy się leasingiem pracownków). To młody 19-letni chłopak, którego historia bardzo mnie ujęła. Pomagam mu w trudnej sytuacji nie tylko materialnej ale też rodzinno-emocjonalnej. Chciałabym go uchronić przed złą drogą bo to wartościowy młody człowiek wykorzystywany przez najbliższych. Jutro chciałabym go zabrać na pogaduchy przy smacznym obiadku i deserze, niestety sytuacja w jakiej się znajduje sprawia, że czasem w ciągu dnia zjada tylko śniadanie...bo nic więcej nie ma. Przejęłam się jego losem tym bardziej, iż moje chłopaki są w zbliżonym wieku...wówczas jakoś tak człowiek mocniej przeżywa takie sytuacje. Raz przyjechał do naszego biura zrozpaczony, że zrezygnowano z jego pracy. Płakał jak dziecko...gdy zapytałam gdzie ma kurtkę , był w samej bluzie, odpowedział, że nie ma, stara była zaniszczona,mama komuś ją wydała obiecała kupić i nie kupiła...mama jest w depresji po odejściu ojca wycofana z życia nie wychodzi z domu, jego wyrzuciła  z domu, on mieszka w jednym pokoju ze schorowaną babcią. Obie Panie narobiły długów a on próbuje ratować sytuacje. Nie skończył liceum sportowego, choć miał osiągnięcia trenował rzut oszczepem, zna świetnie angielski, oraz niemiecki i francuski. Jednak jest nieco wycofany i zamknięty i mocno emocjonalnie rozchwiany. Pracował w Anglii jednak wrócił bo dostał wezwanie na komisję i dowiedział się,  że z mamą jest gorzej...i tu jest dla mnie orzech do zgryzienia bo z tego co opowiada to mama z babcią wykorzystują jego dobre serce i robią z siebie ofiary. To muszę jeszcze dokładnie zbadać. Zabrałam go więc do siebie, ubrałam w kurtki i buty po moich chłopakach, nakarmiłam, zrobiłam zakupy, za które jesteśmy umówieni że zwróci połowę z pierwszej pensji. Dziękował choć był nieco zawstydzowny, łezki nam poleciały. No i tak sobie ucinamy pogawędki przez telefon, pytam czy ma co jeść ( on uwielbia gotować) więc z niczego wymyśla coś. Przegadaliśmy temat i doszliśmy do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem sytuacji będzie jak odetnie się od problemów dorosłych...kobiety muszą zrozumieć, że ich los jest w ich rękach i musza się pozbierać, on nie może całego problemu brać na siebie. Dzisiaj sam to stwierdził no i rzucił palenie tak jak go prosiłam. Bardzo mnie to cieszy, że zmienia się jego postawa. Prosiłam również by rozważył wyjazd za granicę, ja mu pomogę bo moje chłopaki są w Szkocji. Też dojrzewa do tej decyzji. Chodzi mi po głowie czy nie zaprosić go na święta...opowiadał, że nigdy w domu nie było prezentów, ani na święta ani na urodziny...nikt mu nie dawał czułości i zainteresowania...ojciec po pracy był zmęczony, mama nie miała czasu. Tata był wychowankiem domu dziecka więc deficyt uczuć posiadał duży...nie umiał też ich wyrażać ...syna też tego nie nauczył. Ale jest jeszcze na to czas i chciałbym choć w małym stopniu przyczynić się do tego by ten chłopak był szczęśliwy...jego oczy są smutne, głos mu się łamie a uśmiech rzadko pojawia się na twarzy. Jest szansa to zmienić....ja po swojej chorobie i wygraniu z nią walki zrozumiałam, że właśnie po to zwyciężyłam  by się wzmocnić i teraz być wsparciem dla innych...taki sobie pewnie  tam na górze wybrałam cel wchodząc w aktualne wcielenie...to całkiem fajna  teoria...polecam lektury " Wywiad ze śmiercią" , "Wędrówki dusz"

Mam nadzieję, że jeśli ktoś przeczytał mój wpis nie ma mi za złe, że piszę o takich rzeczach a nie wyłącznie o diecie...ale może chwilka zadumy w tym czasie jest całkiem na miejscu...? 

  • Arnodike

    Arnodike

    7 listopada 2016, 15:29

    trzymam kciuki, niech historia się rozwija ;-)

  • karla1974

    karla1974

    28 października 2016, 19:19

    Dziękuję że przeczytałyście tą historyjkę....dzisiaj jednak nie spotkaliśmy się....nie chcę też się zbyt narzucać, daję mu wolny wybór...może moja propozycja nieco go onieśmieliła, ale znalazłam dla niego kilka ciekawych ofert pracy...może coś wybierzemy:)

  • fitball

    fitball

    28 października 2016, 19:04

    no smutna historia, szkoda że takie dzieciaki nie mają jak stanąć na nogi bo rodzice :) miło ze pomagasz :)

  • kottie

    kottie

    28 października 2016, 11:05

    Trzymam kciuki za tego chłopaka, masz dobre serce. Nie jestem zdania że na Vitce można pisać tylko o diecie ;)

  • Kora1986

    Kora1986

    28 października 2016, 08:08

    smutna historia.... ale z drugiej strony pozwala nam docenić to co mamy....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.