A ja jakoś w lesie. Ten tydzień słabo trzymałam się diety i mało ćwiczyłam ;(
Wiem wiem, mogę się tłumaczyć... ale nie będę. Tak wypadło. Nie żebym jakoś bardzo się obżerała, ale szału nie było. Zapewne waga mnie zweryfikuje w czwartek.
No nic, dalej trzeba się trzymać planu.
Do wyjazdu czasu coraz mniej. Małe szanse, że zejdę choćby do 75... bo jakoś waga stoi - waha się i ciężko załamać tą granicę 80,0 Już się cieszę, że 7 z przodu a następnego dnia 81...
Kiedyś 100 lat temu , tak samo walczyłam z 5 z przodu i nigdy nie udało mi się tego osiągnąć... teraz mam plan i walczę.
Już tak się przyzwyczaiłam do diety, szykowania itd, że czuję się jakbym na diecie nie była i ciągle mnie korci żeby ucinać. Nie 70 g tylko 50 g, nie 400 ml tylko 200 itd. a potem łapię się na jedzeniu batonika który utkwił gdzieś w czeluściach lodówki.
I tak w kółko..., ale więcej się udaje niż nie udaje.
Na ten tydzień miałam 5 posiłków i 1500 cal, byłam ciekawa jak to wygląda, ale nie pasuje mi - szczególnie te 5 posiłków, 4 jest lepiej - no boooo - samo jabłko albo kilka orzechów to tak ni najadł ni polizał. Zresztą po samych owocach - po samym jabłku, samym bananie itp jestem zazwyczaj głodna - w przeciwieństwie do mixów np w sałatce owocowej. O dziwo po koktajlach gdzie owoce są z mlekiem lub jogurtem nie jestem głodna.
Na następny tydzień 1300 cal. i wracam do 4 posiłków.
Poniżej moja aktualna tabelka - na różowo NOWOŚĆ - marsze.
Myślałam, że 10 km będzie trudniejsze, do 7 km szło się dobrze, potem bolały mnie nogi - o dziwo nie mięśnie ale stawy biodrowe, piszczele i stopy.
(Możliwe, że przy 10 km źle są zliczone kalorie - liczył Garmin - i może to być z całego dnia łącznie ze spaniem, drugi pomiar z 4 km - liczyło endomondo - i tylko i wyłącznie z marszu.)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
am1980
22 marca 2017, 08:28najlepiej nie trzymać takich smakołyków w domu, wiem sama po sobie, że jak czasem mnie dopadanie głód to na pewno zjem, a tak ja nie ma to nie jem, już nawet nauczyłam się nie kupować takich rzeczy żeby nie kusiło...mnie też nie idzie tak dobrze jak planowałam, a mój urlop za 3 tygodnie...a później we wrześniu...mam nadzieję, że wtedy będę gotowa na urlop w 100%