To jest to, co mnie ostatnio zakręciło...
A to za sprawą mojej sąsiadki, przebojowej emerytki, która właśnie wraz ze swym małżonkiem (lat ponad 70) kończy budowę domu obok nas. Otóż kobieta owa od lat żyje zgodnie z zasadą Pięciu Przemian, cieszy się świetnym zdrowiem, dobrą kondycją, nienaganną figurą i tryska energią. To samo jej mąż. Moja teściowa, młodsza od nich o dziesięć lat, bez przerwy narzeka na mnóstwo dolegliwości, zrzędzi, jęczy i jest wiecznie nieszczęśliwa, a podobno zdrowo się odżywia i o siebie dba (regularne wizyty prywatne u lekarzy i badania profilaktyczne na wszystko, co możliwe). I to mnie zaintrygowało.
Więc zaprzyjaźniłam się z nowymi sąsiadami (przy okazji spacerków z pieskami) i w trakcie gadu gadu wyszła kwestia Pięciu Przemian.
Zakupiłam polecaną lekturę i drążę temat. Medycyna chińska stawia całą współczesną dietetykę na głowie. Bardziej na opak się nie da. A mimo to efekty są rewelacyjne.
Zgłębiam te zasady, które brzmią jak herezje, ale coraz bardziej układają się w logiczną całość.
Od drobnych eksperymentów przeszłam na mocne uderzenie: cztery dni temu przestawiłam całą moją rodzinkę na kuchnię PP. Efekty widoczne: od dwóch dni rozwala nas energia, dzieci dostały wilczego apetytu, mimo kiepskiej pogody nie potrzebujemy kawy na dobudzenie, śpimy jak zabici, wstajemy wypoczęci. Poza tym nawał pozytywnego myślenia :-) To co, że za oknem leje, mgła i zimno? A właśnie! Przestaliśmy dygotać. Jest nam gorąco od środka :-)
Może to na razie taki efekt psychologiczny? Jak placebo? Nie wiem, poczekam. Ale faktem jest, że dwa dni z rzędu biegam jak motorek, bez popołudniowej drzemki, kręgosłup mnie nie boli i nie ziewam (a mam zwykle baaaaaardzo niskie ciśnienie). I dzieci mnie jakoś nie denerwują, i na teściową jakoś życzliwiej spojrzałam (cierpi bidulka, bo zimno i wilgotno)....
A teściowa wg medycyny chińskiej to ma Ogień wątroby, stąd jej wszystkie nieszczęścia (wątroba jej gnije innymi słowy - to wg chłopskiego rozumu i mądrości ludowej), a winna jest temu jej zdrowa dieta (jest fanką wszelkich surówek, owoców i kiszonek, a to wg PP zabójstwo dla organizmu o tej porze roku).
Więc dziewczyny! Jeśli wam zimno, to tylko dlatego, że "zdrowo" się odżywiacie :-D . I chociaż chudniecie, to się pochorujecie... To taka konkluzja po lekturze mojej książki...
Na razie testuję na sobie. Jak się nie sprawdzi, to zamelduję. A jak pomoże, to będę was nawracać :-)
P.S. Mam syna i córkę :-) Oczekiwany brzdąc będzie chłopcem lub dziewczynką, bo na dwoje babka wróżyła :-D I nie pytajcie, co wolę.... Wszyscy pytają, a ja naprawdę nie wiem... I tak trudno będzie wychowywać...bo to inny człowiek, niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju, a urodzi się bez instrukcji obsługi.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
tomberg
7 października 2009, 22:18trafiłam kiedys na interesującego kulinarnego i nie tylko bloga, w którym sporo przepisów zgodnych z kuchnią PP, polecam https://840805.siukjm.asia/
aneczka102
7 października 2009, 09:58Hmmmmmm... no ciekawe, ciekawe... Poszperam w internecie o tym PP, a ty zdawaj nam relacje ze swoich eksperymentów. Pozdrawiam Ciebie i pelasiątko :-D
magdaln
6 października 2009, 22:55Dziekuje ze zagladasz do mnie... zaintrygowalas mnie ta filozofia jedzenia, masz tytul tej ksiazki ktora czytasz, moze sobie zamowie przez Merilin. Wieze swiecie ze zle odzywianie moze byc przyczyna wielu chorob i schorzen a dobre zrodlem dlugowiecznosci i zadowolenia. Slyszalas zapewne o Okinawie. Oni tam zyja bardzo dlugo i do konca zycia ciesza sie zdrowiem psychicznym i fizycznym, ostatnio rozmawialam z pewnym Japonczykiem i on powiedzial ze to dieta ( duzo tofu) oraz brak stresu oraz specyficzne warunki klimatyczne na Okinawie ktore sprawiaja ze ludzie tak dlugo zyja. Pozdrawiam serdecznie z coraz ciemniejszego Oslo.
mirraa
6 października 2009, 21:17Nic nowego, czego bym nie wiedziała. Wiedzą także o tym te osoby, które mnie odwiedzają;-)) Pozdrawiam. Mirka