Jutro jest mój ulubiony dzień tygodnia. I to nie ze względu na wolne, a na fakt, że w każdy sobotni poranek jeżdżę na rynek. Może to głupie, ale uwielbiam wybierać warzywa, porozmawiać z paniami w mięsnym, czy spróbować świeżego chleba w piekarni. Uwielbiam patrzeć na moją lodówkę wypełnioną kolorami a nie śmieciowym jedzeniem. No właśnie, ale co zrobić by podczas zakupów nie wybierać produktów, których później będzie się żałować?
Mój patent jest prosty.
Koszyk.
Uroczy koszyk, który pięknie wyglada wypełniony pomidorami, pietruszką i winogronem. Do niego po prostu nie wypada wrzucać chipsów czy batonów :) W dodatku idąc z takim koszykiem czujemy się zupełnie inaczej niż z marketowymi reklamówkami. To tak jakby zrzucić dres i nałożyć na siebie obcisła suknie. Sprobujcie :)
A jak u mnie?
Dziś mija tydzień od kiedy jestem z Wami. Przez ten czas zrzuciłam 2,2 kg i to bez głodówki i ćwiczeń. Daniami z dzisiaj chwalić się nie będę, bo i nie ma czym. Jestem chwilowo na diecie papkowo-lodowej. I szczerze nie mogę już na nią patrzeć.
Miłego weekendu bez pokus Wam życzę!
createmyself
12 listopada 2018, 10:51Podoba mi się Twój patent-i aż zachciało mi się kupić...koszyk :P
karmelikowa
10 listopada 2018, 01:37Bardzo ładny spadek oby tak dalej ,trzymam kciuki i powodzenia :)
Katrain
10 listopada 2018, 10:18Dziękuję :) Teraz siedzę na niemowlęcych papkach więc myślę, że tak będzie ;/ Choć marzy mi się już normalne jedzenie.
Wiewiorka85
9 listopada 2018, 22:25Niesamowite, wyobraźnia zadziałała, tak dobrze opisałaś udane zakupy z koszykiem. To prawda nie pasuje wrzucać do niego śmieciowego jedzenia. Kupiłam koszyk dawno temu, po przeprowadzce okazało się, że targ jest po drugiej stronie miasta (i jeszcze nigdy na nim nie byłam), a do sklepu jakoś kiczowato z nim pójść. Zostawiłam go na grzyby, pikniki itd ale zazdroszczę Ci bo sama chętnie bym się wybrała po warzywa i owoce na straganik. Waga -2,2 kg w tydzień wooow pogratulować :):)
Katrain
10 listopada 2018, 10:21Też jeżdżę na targ na drugą stronę miasta. No, ale robię to tylko raz w tygodniu ;) Zdarza mi się iść z koszykiem nawet do Biedronki i nawet tu zasada nie wkładania "śmieci" działa. Więc mimo wszystko polecam :) a -2,2 kg to myślę, że mój organizm oddał po prostu to co rzeczywiście uznał już za zbędne, bo jak mówię - dieta nie była wybitnie rygrystyczna :)
Berchen
9 listopada 2018, 21:53to fakt, w Pl tak wlasnie rrobilam, tu w De nie ma takich rynkow. Jeszcze milej wspominam czas w Pl gdy wracalam rowerem z dzialki - kosz z przodu wypelniony warzywami z wlasnego ogrodu i przepieknymi slonecznikami - podczas jazdy z takim koszem czulam sie jak krolowa swiata:)
Katrain
10 listopada 2018, 10:22Takie życie bez pośpiechu, na rowerze i z koszem pełnym własnych warzyw to moje marzenie :)
Berchen
10 listopada 2018, 12:01niestety juz to zycie nie wroci, teraz nie mam ogrodu......