Dzisiaj na 13.20 mam wizytę u gin i trochę się denerwuję. Mam nadzieję, że nadal wszystko jest bez zmian i szyjka nadal tej samej długości zamknięta. Oby.
W piątek Pią był po raz pierwszy ze mną na zajęciach w szkole rodzenia. Akurat pokazywany był poród aktywny (tak chciałabym rodzić). Jak to zobaczyłam prawie zemdlałam, zrobiło mi się słabo i kręciło w głowie. Boję się bardzo. Sam poród wyglądał naprawdę okropnie. Ja wiem, że taka natura kobiety i została do tego stworzona, tylko ja nie wiem czy wytrzymam ten ból, nie wiem czy chcę, żeby Pią mnie oglądał w takiej sytuacji. Nie wiem nic. Boję się jak cholera.
Z rzeczy mniej pozytywnych - Pią przywiózł do podpisu aneks wraz z ugodą od developera. Jak to przeczytałam, prawie padłam na zawał. Zdenerwowałam się nie na żarty, pół wieczora przeryczałam i nie mogłam się uspokoić. Aneks i ugoda zostały tak przygotowane, że gdy byśmy to podpisali to strzelilibyśmy sobie w kolano. Developer zabezpieczył się z każdej strony i co mi to tych ich proponowanych 8 tys. jak po podpisaniu najprawdopodobniej zostalibyśmy z kredytem bez mieszkania. Zadzwoniłam do nich, a oni wielce zdziwieni, że tego nie podpiszemy. Powiedziałam, że już mam dosyć tych ich opóźnień, zwodzeń i mam w tyłku to co oferują. Jak rzeczoznawca z banku uzna, że stan zaawansowania budynku jest niewystarczający do wypłaty ostatniej transzy kredytu, a pewnie tak będzie, to czeka nas proces sądowy. Teraz czekamy na ich ruch.
monissia
4 września 2013, 16:23i bardzo dobrze ze tak postawilas sprawe niech developer sie wezmie za to co zaczał a nie jaja sobie robi! usmialam sie z Twojego męzusia :D moj mial wczoraj po pracy zrobic zakupy , wyslalam mu liste sms do salatki jarzynowe przyjechal dumny i mowi nie bylo kiszonych kupilem malosolne :D:D:D ach faceci :D
Gourmand!
3 września 2013, 17:56No właśnie tego się spodziewałam, że to nie jest rekompensata za opóźnienie, a próba wrobienia Was. I bardzo dobrze, że nie podpisaliście. :)
tymciazylcia
3 września 2013, 12:25Przerażająca jest ta sprawa z tym developerem. Oszuści jedni. Mam nadzieję, że wywalczycie jak najwięcej! Szkoda tylko Waszych nerwów, tego czasu i pieniędzy. Trzymam mocno kciuki! Nie stresuj się. Sama nigdy nie rodziłam, ale wiem, że dasz radę! Fajna sprawa z pazurkami :)
Tysiia
3 września 2013, 10:48Oj to wesoło z tymi pazurkami :) daj znać później Kochana czy taka wizyta w szkole rodzenia Twoim zdaniem dużo daje :) ja już mam upatrzoną szkołę rodzenia i też będę chciała trochę do niej pochodzić, wiadomo zawsze kobiecie się co nieco rozjaśni :D