Wczoraj przypominałam sobie swoją historię wagową. Jakieś 16 lat temu było to 47kg. Dzisiaj jest mnie o 36% więcej.
Fantastyczne osiągnięcie!
Można powiedzieć, że tamta eteryczna osóbka zniknęła w środku zdobytych nowych 17 kilogramów. No i nie może się ruszać...
Gdybym tak gwałtownie zaczęła zdzierać z niej tą obronną oponkę przeraziłaby się z pewnością, dlatego początek będzie kojący: domowe spa (akurat jestem sama), potem jesienny spacer - absolutnie niemęczący.
Napiszę wieczorem jak się udał, pa!
lunatyczka58
17 października 2012, 16:26I jak się udał? :)