Wlasnie jestem po koktailu malinowym i 2 chrupkich chlebkach... I nadal glodna :). Ale coz poradzic :). Koktaile to teraz trudniejsza sprawa niz za pierwszym razem :). Po pierwsze WTEDY nie musialam sie dzielic bo dzieciaki byly za male i nie zainteresowane :D. Teraz 2 z 3 dzieci, spija ze mna a ukryc sie nie da, odglos blendera wabi momentalnie.. "Jeeej, koktail!" :D.. Drugie utrudnienie to kalorie. Bo dla dzieci - sporo i slodko a dla mnie juz niekoniecznie. Np., w zaleznosci od owocow dodaje grecki lub naturalny zwykly ALE roznica pomiedzy 150gr Nestle greek a 125gr danone naturalnym to 100 kcal! Razy 2 to 200! Czasem dodaje po jednym z obu rodzajow.. Do tego dla dzieci dodaje wiecej miodu niz jakbym robila dla siebie. A robic 2 osobnych, przynajmniej poki co mi sie nie chce :). Bede kombinowac w zaleznosci od owocow. Np. jak mango lub brzoskwinie to naturalny, jak np. maliny lub truskawki to grecki :). Jest jeszcze kefir i maslanka :). To samo bedzie wkrotce z kazdym posilkiem - kombinowanie :).. Znajdziemy zloty srodek, zeby byl wilk syty i owieczki cale :);)...
Poki co ciesze sie, ze wrocilam do zdrowszego odzywiania, powrocilam do sniadan i muesli, owocow i wody, kuleje z warzywami. Przestalam jesc pozno. I juz samo to polepsza mi samopoczucie. Gotuje naturalnie i poza sola, przyprawami i ziolami nie stosuje zadnych ulepszaczy, kostek, maggi etc. chemia i tak jest napakowana wszedzie... wiec od tego nie musze sie odzwyczajac.. Slodyczy raczej nie jadam...I tak oto metoda malych kroczkow :). Do tego, poniewaz oficialnie nie jestem jeszcze na diecie, nie mam tej presji, ze musze sie wszystkiego kurczowo trzymac :)... I tak nie bede albo bede czesciowo, u mnie glownie o cwiczenia sie rozchodzi.. Wiem, ze zamiast abonamentu tutaj moglabym cwiczyc z YT... Ale mnie te cwiczenia odpowiadaja, poza tym dziala na mnie presja, ze musze je zrobic, musze sie odhaczyc, zmierzyc raz w tygodniu etc... Gdybym wszystko miala robic na wlasna reke to moglabym olac bo to bo tamto. A tak raczej nie oleje :).
No wlasnie, cwiczenia... Poprzednio 2 dzieci byla w szkole a jak najmniejsze drzemalo, wtedy moglam poswiecic 1-2 h na cwiczenia. Teraz do nowego roku szkolnego to niemozliwe a rano czy wieczorem to mowy nie ma.. Znowu - bede musiala cos wykombinowac bo dac sie da jak sie chce. Kiedys przeczytalam fajny tekst o bieganiu, z ktorym natychmiast z sentymentem sie zgodzilam... ze bieganie nie jest trudne, tylko ruszenie tylka z domu, szczegolnie kiedy ciemno, mokro, zimno etc.. :D. Nie da sie zaprzeczyc :). To samo z cwiczeniami. Jak sie zacznie to juz leci tylko WSTAC trzeba.. :). Ale satysfakcja po jest. Plus klopot z glowy, skupic sie mozna na czyms innym, inaczej wisi i wisi nad glowa... Mam dostep do Fitness Club... Poki co odsuwam to od siebie.. :D.
Ale moze zaczne zanim abonament mi sie zacznie :). I musze pamietac uzywac schodow zamiast windy (IV pietro) :). Poprzednio pod koniec przebiegalam 7-8 km dziennie po cwiczeniach i po schodach wlatywalam jak na skrzydlach :D... Byloby fajnie wrocic do takiej kondycji..
Stop, BEDZIE, BEDZIE fajnie! Nie "byloby". Roznica w mysleniu i nastawieniu!
Pozdrawiam wszystkich i lece robic obiad, zamim mi towarzystwo zglodnieje, do sklepu tez musze po jakies owocki i warzywka :).... No nastepnego :).
eszaa
16 czerwca 2016, 14:10a ja nie rozumiem czemu dzieciom dosładzasz.Po co je od małego uczysz ze bardziej slodkie to lepsze?
Kitton
16 czerwca 2016, 14:42Miod jest zdrowy i jest dobrym pomyslem spozywac go regularnie - codziennie. Jest to dla mnie metoda, zeby codzienna dawke dostaly. Poza tym dodaje w zaleznosci od skladnikow koktailu. Wole zeby wypily koktail doslodzony odrobina miodu niz nie wypily go wcale bo np. jest za kwasny. Jezeli jest wystarczajaco slodki, to nie dosladzam. Nie ucze dzieci jesc slodkiego. Dla nich cukierki, zelki, napoje sztuczne, kupne ciasta to abstrakcja. Slone przekaski to mega wydarzenie. Fast foodow nie tkna, musi byc domowe jedzenie, no moze frytki sie czasem przyplacza :). Nie bronie bo zabranianiem daleko sie nie zajdzie a mozna zaszkodzic i od czasu do czasu pozwalam na jakies sztuczne cos typu lizak, fanta ale z pewnoscia nie ucze, ze slodsze jest lepsze. Poza tym zapotrzebowanie dzieci jest inne od osoby doroslej a juz z pewnoscia od osoby doroslej na diecie. Tak jak napisalam, jestem za naturalnym odzywianiem, dzieciaki kochaja owoce i warzywa i nie maja z nimi problemow, ciasta pieke w domu i z pewnoscia przeslodzone nie sa. Pija glownie wode.. Ja nie ucze przekonania ze slodkie to lepsze, jak tylko poprawiam smak jezeli trzeba, a jednoczesnie miod jest zdrowy. Nie wszystkie dzieci odzywiane tak zdrowo jak moje, wiec odrobina miodu to nie tragedia :). Poza tym, nie oszukujmy sie, od tego jest dziecinstwo :). Jako osoby dorosle raczej nie robimy wielkich oczu do waty z cukrem, fantazyjnych lizakow etc... Jezeli sa odpowiednio wychowane to jako osoby dorosle beda mialy prawidlowe nawyki zywieniowe. A jako dzieci, pozwojmy im pofolgowac od czasu do czasu, bo dorosle zycie nikogo nie oszczedza.
ewa_tab
17 czerwca 2016, 19:13też nie uważam, żeby dosładzanie dzieciom miodem kwaśnych koktajli było jakąś zbrodnią. Tak, jak Kitton napisała - lepiej, żeby wypiły posłodzone miodem, jak żeby w ogóle nie ruszyły i wyrobiły sobie opinię, że koktajle są beeee. Kitton, a odnośnie powrotu do Twojej dawnej kondycji - ja tam w Ciebie wierzę! Dasz radę! Po to tu jesteśmy, żeby Cię mobilizować! :*
CiociaOla
16 czerwca 2016, 13:42U mnie dzieci nie ma ale jak dorosły syn przyjdzie to przegląda lodówkę.Musiałam mu pokazać co jest kupione dla mnie a co dla reszty czyli męża. Ćwiczenia- ciężka sprawa.Dzisiaj zaczęłam ,pies się dziwnie patrzy a ja ...no cóż.Te kilogramy nie są łaskawe.Biegi niekoniecznie- starsza stateczna ze mnie osoba.Kiedyś biegałam z koleżanką ze wsi.Panie dziwnie się na nas patrzyły.Chyba rowerek odkurzę ,,,stacjonarny.Ale generalnie pomimo małych napadów głodu daję radę ...czego i Tobie życzę
ewa_tab
17 czerwca 2016, 19:10hahaha - odnośnie patrzenia psa na Twoje ćwiczenia - przed chwilą skończyłam trening domowy (ten z Vitalii). Mam dwa yorki - żebyś Ty widziała, co one wyprawiały :D Najpierw, jak zaczęłam rozgrzewkę i bieg w miejscu - to patrzyły na mnie dziwnym wzrokiem, ale kiedy położyłam się na macie, żeby robić brzuszki - to jedna wskoczyła mi na brzuch, a druga - korzystając z okazji, ze jestem w poziomie i nisko - zaczęła lizać mi twarz :D Uśmiałam się do łez :D