Biorę się do galopu. Zero pobłażania. Wiem, że mi się uda, choć może być ciężko. Nie pozwole sobie na uczucie w lipcu - że znowu zmarnowałam pół roku i nie wzięłam się za siebie kiedy był na to czas, czyli w styczniu. Nie będę płakać i wstydzić się swojego ciała latem.
Napisałam w założeniach 70 kg, ale jak będzie więcej to przygarnę
Będę się ważyć raz na miesiąc, aby lepiej widzieć postęp.
Codziennie pisać co zjadłąm i ile poćwiczyłam.
Dziś:
1. kawa z mlekiem
2. kanapka z szynką, ogórek
3. 4 racuchy z twarogiem
4. jabłko, migdały
5. serek wiejski, 2 Wasy z szynka, pomidor
DO tego herbaty, woda i woda z cytryną.