Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo nieszczęśliwa

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3550
Komentarzy: 49
Założony: 4 grudnia 2016
Ostatni wpis: 27 grudnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kluska2016

kobieta, 44 lat, Dom

165 cm, 133.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: na wadze 130 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 grudnia 2017 , Komentarze (5)

Witajcie.

Długo mnie tu nie było.... i nie wiem czy jeszcze ktoś ze znajomych zagląda tu jeszcze. Dziś postanowiłam napisać kilka słów. Niestety nie będą to miłe słowa przynajmniej dla mnie.

Dziś się zważyłam po Świętach... no i oczywiście waga poszła w górę :(, ale w moim przypadku to nie jest istotne.

Teraz przejdę do sedna sprawy. Po przeczytaniu tego wpisu (jeśli ktokolwiek go przeczyta) pewnie odpiszecie ze powinnam iść do psychiatry lub psychologa a nie pisać na takim forum.

Nie wiem czy pamiętacie jak kiedyś pisałam, że zastanawiam się nad operacją bariatryczną. Zdecydowałam się na nią...i już prawie się zakwalifikowałam, ale jak to bywa w życiu prawie robi dużą różnicę. Została mi ostatnia konsultacja przed zabiegiem i podczas tej konsultacji okazało się ze mam nowotwór złośliwy z przerzutami do płuc. Był to dla mnie i męża totalny szok. 

Po powrocie do domu zaczęła się walka z czasem, która tak w ogóle to jest cały czas. Okazało się, że nowotwór pierwotny mam w macicy i jest on w takim stadium, że rokowania są bardzo złe. Obecnie jestem w trakcie chemioterapii.

Tak pokrótce wyglądało moje życie w ciągu kilku ostatnich miesięcy. 

15 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Witajcie Vitalijki.

Dzisiaj kolejny dzień ważenia. Znowu kilka dkg mniej. Hurra

8 czerwca 2017 , Komentarze (4)

Witajcie.

Na początku muszę się Wam pochwalić moją wagą 151.3 kg (zaczynałam od 170.8 kg). Jak tak dalej pójdzie to uda mi się zrealizować postanowienie wakacyjne już niedługo (150 kg). A tak w ogóle to jestem dumna z siebie i mojego męża, który odchudza się razem ze mną. Dzisiaj byliśmy kupić dla Niego spodnie i okazało się, że wejdzie w spodnie o dwa rozmiary mniejsze niż poprzednio i nie musieliśmy się pytać o największy rozmiar. Ja na razie odpuszczam sobie zakupy. Poczekam na lepsze czasy;).  Muszę się Wam jednak pochwalić, że mieszczę się w bluzeczki sprzed 3-4 lat. Dla mnie to i tak ogromny sukces. Mam nadzieję że będzie tak dalej szło bo we wrześniu mam wesele u kuzyna i chciałabym iść w sukience jakiejś normalnej, a nie jak wieloryb. Kończę ten wpis bo czeka mnie jeszcze praca.

Dziękuję wszystkim za poprzednie komentarze.

Pozdrawiam.

31 maja 2017 , Komentarze (3)

Witajcie.

Piszę kilka słów po dosyć długiej przerwie, ale trochę zmieniło się u mnie w tej przerwie. Przede wszystkim udało mi się trochę zejść z tłuszczyku:). Od najwyższej wagi to już prawie 20 kg.

Muszę się Wam pochwalić, że mam towarzysza w odchudzaniu. Jest nim mój mąż, który odchudza się razem ze mną a przede wszystkim bardzo mnie wspiera. Nie powiem, że jest lekko bo czasem bywają dni koszmarne, ale jakoś dajemy radę. Ogólnie jest O.K. 

Będę kończyć bo trzeba przygotować kolację.

Pozdrawiam wszystkich, którzy trzymają za nas kciuki.

9 stycznia 2017 , Komentarze (8)

:(Hej. Piszę po krótkiej przerwie.

Niestety nie mam się czym pochwalić. Waga niestety nie zeszła poniżej tych nieszczęsnych 160 kg. Jest jednak coś dobrego:). Po świętach waga dużo podskoczyła do góry. I powoli idzie w dół. Od Wigilii waga zeszła w dół o ok.2,5 kg. To tylko i wyłącznie wina mojej systematyczności. Przestałam jeść 5 posiłków i zaraz waga poszybowała w górę ale koniec użalania się nad sobą i wagą biorę się za siebie i mam nadzieję że tym razem wytrwam dłużej. Trzymajcie kciuki.

26 grudnia 2016 , Komentarze (6)

Witajcie.

Jak Wam minęły święta? U mnie jak zwykle - wzrost wagi... Szczerze mówiąc myślałam, że będzie gorzej bo przecież co można robić przed telewizorem przez święta. Jedno z czego jestem zadowolona to prawie wcale nie jadłam wypieków świątecznych. Mam tylko nadzieję, że uda mi się osiągnąć cel noworoczny. Od jutra znowu wracam do prawidłowego trybu jedzenia bez podjadania.

Trzymajcie za mnie kciuki.

20 grudnia 2016 , Komentarze (2)

Cześć.

Piszę po kolejnym ważeniu. Niestety w tym tygodniu nie było już tak dobrze jak poprzednio;(. Nie jest to jednak wina mojego organizmu tylko moja. Ciągle mam problem z regularnym jedzeniem. Jak jestem w domu to jeszcze jakoś się udaje ale w pracy jest różnie, choć nie jest tak, że współpracownicy robią mi jakieś problemy z kilkuminutową przerwą na posiłek. Po prostu jak wpadam w wir pracy zapominam o jedzeniu. Później jest tylko gorzej. Jem albo podwójnie albo mam napad wilczego głodu i wszystko bierze w łeb. Mam nadzieję, że kolejny tydzień będzie lepszy.

14 grudnia 2016 , Komentarze (5)

Witajcie Vitalijki.

Dzisiaj może napiszę kilka słów o sobie i swojej otyłości... Wszystko zaczęło się w dzieciństwie. Odkąd sięgam pamięcią byłam po prostu duża. W podstawówce największa, w liceum najgrubsza, a najlepsze w tym było to, że wszyscy wkoło twierdzili, że jak "dorosnę" to wyrosnę z nadwagi. Podświadomie chyba chciałam w to wierzyć. Nawet w szkołach nikt nie zwracał na to uwagi bo nigdy nie opuszczałam lekcji wychowania fizycznego, nie migałam się od ćwiczeń może było mi ciężej niż pozostałym ale dawałam radę. :PP

Potem poszłam do pracy. Niestety trafiłam na dobrych ludzi, którzy zaakceptowali mnie taką jaką jestem. Może dlatego, że pracowałam na równi z innymi, nie migałam się od pracy ( dodam, że mam pracę wymagającą ciągłego ruchu).

Kolejny etap to ślub i małżeństwo i tu zaczęły się poważniejsze próby schudnięcia. Po wizytach u dietetyka schudłam coś koło 30 kg. Wtedy miałam pierwszy wypadek z kolanem ( zerwane więzadła). Nie chodziłam przez 3 miesiące więc przerwałam wizyty u dietetyka i zaczęło się tycie. Po zrzuceniu 30 kg przytyłam 65 kg. Do tego żeby pomyśleć o sobie zmotywowała mnie zupełnie obca osoba. Była to najpierw Pani z sąsiedniego działu w pracy, która opowiedziała mi o swoim bardzo otyłym mężu i jego operacji bariatrycznej. Żeby zdobyć się na odwagę i zapisać na konsultację u chirurga zeszło mi chyba z miesiąc. Potem prawie rok czekałam na wizytę.... i znowu rozczarowanie że to nie tak szybko się operuje.

Jednak ostatnie rozczarowanie jest początkiem mojej nowej drogi. Na początku tej drogi stanął Doktor, który wytłumaczył mi jak postępować, a przede wszystkim potraktował mnie jak pacjentkę a nie grubasa. Powiedział jak "żyć" żeby schudnąć i dlaczego jest taka długa droga do operacji. To po to żeby spróbować powalczyć dla samej siebie... i właśnie jestem w trakcie tej walki, choć wiem że będzie bardzo trudno bo moje choroby sprzyjają otyłości. Kończę moje wypociny. Trzymam kciuki za Wszystkich odchudzających się bo wiem jaka to ciężka droga.

Pozdrawiam i do następnego wpisu.

12 grudnia 2016 , Komentarze (3)

Witajcie.

Dzisiaj rano stanęłam na wadze i kolejne -2,2 kg mniej. Oczywiście chyba każda i każdy z nas chciałby żeby było więcej ale dobre i tyle. Moje postanowienie noworoczne coraz bliżej (15 na początku). Dziś trochę zawaliłam dietę - zjadłam kilka paluszków i mandarynkę. Z drugiej strony troche popracowałam jeszcze przy przedświątecznymi porządkami. Krótko mówiąc pracowity dzień. Jutro idę do pracy zawodowej więc tam dopiero będzie wysiłek fizyczny, dużo chodzenia i ruchu. Kończę i idę spać bo jutro zaczynam wcześnie dzień.

11 grudnia 2016 , Komentarze (3)

Dobry wieczór.

Witam Was znowu. Dziś mija kolejny dzień mojej diety. Mogło być lepiej ale nie jest źle poza tym że trochę mało ruchu. Daje mi też w kość uszkodzone kolano po wczorajszym myciu okien ale dam radę. Jutro mam jeszcze wolny dzień więc dalsza część przedświątecznych porządków więc nadrobię z ruchem. 

Zapomniałabym. Kupiłam blender do smoothie i jeśli ma ktoś z Was dobry przepis na koktail chętnie przyjmę przepisy.

Wracając do wpisu. Zastanawiam się czy taki koktail mogę zaliczyć do posiłku bo tak do tej pory robię czy raczej traktować to jako uzupełnienie płynów...(mysli). Jak do tej pory (godz.ok 16) udało mi się nie zjeść nic słodkiego choć w domu jedzą. To taki mój mały sukces na dziś. Niestety zbliża się @ bo brzuch mam jak balon i kiepsko się czuję przed tą wizytą (jak za każdym razem):(. Kończę na dziś wpis. Idę kibicować naszym skoczkom narciarskim.(pa)(pa)(pa)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.