Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Matka trochę wyrodnawa…


Taka trochę wyrodnawa matka jestem się okazało. Dziecko moje maturalne, więc mnie ścisk pośladków trzyma i trzymał jeszcze trochę będzie. Pewnie do wyników. Potem odpuści, albo ściśnie bardziej. I kto by pomyślał, że procenty i to nie te przyswajane z przyjemnością, a wirtualnie wystawiane przez obce mi osoby, powodują objawy fizyczne w tylnej części ciała. Ale z racji koronamatur postanowiłam dziecko na te matury osobiście dostarczać i pobierać. Koronakorki już wcale nie są mniejsze, zatem spędzamy w samochodzie z półtorej godziny (w obie strony) popalając fajki i próbując wyluzować dziecko moje innymi tematami niż te o których będzie lub już pisało. No i właśnie ta jazda w tym samochodzie z popalaniem fajków okazała się pierwszym argumentem mojej wyrodności.

PAPIEROSY -  inni (ci normalni) rodzice, nie popalają ze swoimi dziećmi papierosów, a te inne dzieci - te od tych normalnych rodziców, popalają papierosy na chybcika za rogiem, w kącie,  w jakimś innym tajnym miejscu, przy krzaku, w piwnicy i na klatce. I dziecko moje tak mi odpowiada, że wszyscy jej znajomi chcieliby ze mną zapalić papierosa, żebym do nich na fajka za winkiel przyszła, bo oni z rodzicem nie palili. No śmiesznie, ale moja płuca by tego nie wytrzymały, także za winkiel nie poszłam. No dobra jestem inna, ale czy fakt, kiedy jako prawie normalny rodzic prosiłam, tłumaczyłam i mówiłam, że to jest niezdrowe (sama z fajkiem w zębach) to nic nie osiągnęłam. Ja wiem że przykład idzie z góry blablabla… ale na moim przykładzie pokazywałam, że jak się zacznie to potem się już nie jest tak łatwo przestać i jedzie się i żeby nie robiła tego póki czas, póki nie ma nałogu. No ale skoro mam tak głupie dziecko, że razem z innymi dziećmi tymi od normalnych rodziców - pali, to po co ma się kitrać po kątach. No i dziecko mnie uświadamia, że żaden inny rodzic tak nie uważa, no to pewnie jestem wyrodnawa.

SEKS – zawsze się sprzedaje J to i temat do dyskusji z dzieckiem całkiem niezły, ale jako wyrodnawa matka, od kilku lat nauczam, że jak się chce, to proszę bardzo, byleby po ludzku, z odpowiednim człowiekiem, z miłości i z głową. Znaczy wiedzmy, że chcemy, a nie mamy presję, wiedzmy, że ten człowiek też chce, a nie założył się z kolegą, zabezpieczmy się, zorganizujmy i róbmy. No i niestety jestem wydrodnawa, bo normalni rodzice nie tolerują seksu u swoich dzieci przed ślubem. Czy to oznacza się dziecka pytam, że to, że oni nie tolerują przed ślubem to ich dzieci tego nie robią? No nie. I przytacza mi dziecko moje taką oto historie, że jedna z koleżanek, posiadaczka stałego dobiegacza, z którym za rączki się prowadza i znowu po tych nieszczęsnych kątach się cmoka, jak on przychodzi do niej do domu, to nawet drzwi do pokoju zamknąć nie mogą. I koleżanka owa (poniekąd już pełnoletnia) z domu na noc wyjść nie może, żeby nie uprawiała z tymże swoim dobiegaczem seksu. No to się pytam czy do uprawiania seksu potrzebna jest noc, bo nie kumam kumkumkumkum. Dziecko moje w śmiech, ale że nie, że oni w dzień normalnie uprawiają ten seks. A gdzie? No po kątach. No przecież na logikę, zakazany owoc smakuje jeszcze bardziej, a i po zeżarciu możemy zostać wygnani z raju. I naprawdę nie uchronimy dziecka, póki mu kamerki na czole nie zainstalujemy. Takiej niezdejmowalnej, bo inaczej jak będzie chciało to zrobi i nie potrzebuje do tego nocy. No ale ja wyrodnawa jestem i nie rozumiem normalnych rodziców…

ALKOHOLIZACJA – czyli to wino do obiadu lub piwo do grilla w tym bezalkoholowe. Jak jest to podaję również dzieciom w odpowiednich ilościach (od mini porcji lub bezalkoholowego dla 16 to latka do pełnoporcjowego dla pełnoletnich) No i dowiaduję się, że normalni rodzice ze swoimi dziećmi nie piją. No to tłumaczę dziecku, że chcę żeby z domu wynieśli kulturę picia alkoholu i znali jego smak, niż dorwali się w kącie i uwalili jak meserszmity. No moje dziecko to rozumie, ale normalni rodzice z reguły nie piją ze swoimi dziećmi. No cóż pozostanę przy mojej wyrodnowatości.

Kiedy objawiłam jaśnie panu domowemu te wszystkie historie o których sobie w samochodzie rozprawiamy z latoroślą, przypominając mu jak fajka za plecami na naszym weselu trzymał, to mi powiedział, że to nie jest wyrodnawość, tylko uczę dzieci braku szacunku do rodziców, on miał szacunek do rodziców i dlatego fajka chował. Nie zakumałam oczywiście gdzie ten szacunek był w tym fajku za plecami, bardziej widziałam tam brak uczciwości ale cóż może poza nienormalnością jeszcze mam inne problemy psychiczne o których nie wiem. Bo jak by mnie szanowały to by na fajka nie wołały. No jaśnie pan odpłynął... jeszcze klęczenie na grochu powinniśmy wprowadzić, chociaż może nie...ale mógł zarządzić zawczasu kiedy widział, że nienormalna jestem i nienormalne rzeczy w domu propaguję. 

I moich wyrodnowatych historii jest dużo dużo więcej, ale tak się zatrzymałam na chwilę i wyszło mi, że wszelkie kąty, to są najbardziej zajęte miejsca we wszechświecie…

A co do diety, to cóż, pośladki mi się spięły i zdarza mi się zapomnieć, że zostałam pominięta przez posiłek, który miał być a go nie ma. Pewnie nie ma do mnie szacunku...

  • KochamSiebie2020

    KochamSiebie2020

    15 czerwca 2020, 18:04

    Mi sie nie podobają te fajki w twoim wpisie. Uwazam ze nie powinnas z dziecmi palic.

    • Lachesis

      Lachesis

      15 czerwca 2020, 18:06

      Być może masz rację :-)

  • adrianna1994

    adrianna1994

    10 czerwca 2020, 23:45

    Jesteś bardzo dobra matka. Dziecko powinno mieć w rodzicu też wsparcie i przyjaciela, a będąc w takich stosunkach możesz być pewna że będziesz wiedzieć o więcej rzeczach.. 😉 A dziecko jakby chciało palić i uprawiac seks to i tak to zrobi. Także masz bardzo dobre podejście 😉

  • Maratha

    Maratha

    10 czerwca 2020, 16:22

    Przypominasz mi moich rodzicow (podejsciowo, nie wiekowo), ja swoich dzieckow sie nie dorobilam wiec do siebie nie porownam, ale powiem tak. Fajki - palilam z rodzicami w wieku lat 15 bodajze. Rzucilam po 4-5 miesiacach bo bez sensu... Podkradanie, kombinowanie, chowanie sie po kontach bylo fajne, ale takie palenie ze wszystkimi - bez sensu i smierdzi. Z alko byla inna bajka, tez mi pozwalano, ale upilam sie raz za malolata. Popamietalam na dlugo. Nie tknelam alkoholu do 22 roku zycia. W wieku 16 lat pojechalam z owczesnym chlopakiem na tydzien pod namiot. On mial lat 17 w tym czasie. Dziewictwo stracilam z wlasnym prywatnym mezem, po slubie w wieku lat 23. Tacy wyrodni rodzice, wszystko co 'zakazane' mi obrzydzili zwyczajnei na to pozwalajac ;)

  • bali12

    bali12

    10 czerwca 2020, 14:38

    Ja jestem z tych matek co raczej będą zabraniały a dzieci będą się po kątach chowały. No cóż taka jestem , po prostu Matka .

  • bali12

    bali12

    10 czerwca 2020, 14:31

    BRAWO BRAWO!!!!!W PUNKT!!!!!!!wyrodna matko;)

  • Nelawa

    Nelawa

    10 czerwca 2020, 14:28

    :))) bardzo mi się podoba Twoja wyrodność i w zasadzie jestem podobna.. na szczęście moje dziecko (też maturzystka) nie pali i nie muszę mu towrzyszyć ;) ale winko się razem zdarza.

  • Janzja

    Janzja

    10 czerwca 2020, 14:26

    Mhm wyrodność :D. Ja palę od 14 roku życia i kitranie się było tym co uważałam, że naturalne, rodzice nie moje ziomy co bym z nimi palić fajka miała. Walnęła osiemnastka, dalej nie paliłam, może rzadko z matką jak razem gdzieś byłyśmy. Picie w ogóle nie wchodziło w grę, raz z rodzicami w barze siedziałam po dorosłemu. Ja patrzę na to u siebie, bo dzieci nie mam z perspektywy do latorośli rodzinnych. U mnie to trochę tak wygląda: zarabiasz na siebie na faje? Bo ja zarabiam, to możemy już usiąść i zapalić. Dorosłych ludzi (powyżej 18 lat) traktuję jak dorosłych, ale jednak jeszcze ten drobny element samodzielności mi potrzebny by mógł być "ziomek", przynajmniej w rodzinnych klimatach. Seks i inne rzeczy raczej tak samo - edukować, ale nie ziomkować moim zdaniem. Ziomkować się można jak ludzie już są "równi". Ja miałam otwarty dom dla moich chłopaków, bo matka nie chciała bym się szwędała. "Kitrałam się", ale to było kitranie żeby było, a nie, że stres. To nie chodzi o szacunek :D. Piszę za siebie, szanuję każde podejścia byle krzywdy nikt dzieciom nie robił. Ale kota i psa ino chowię więc pisać sobie mogę, a życie życiem ;D.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.