Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
stagnacja


Mam babskie dni i totalnego lenia. Nie ćwiczę wcale, co najwyżej "gimnastykuję się" w ogródku. Dzisiaj byłam na basenie z dziećmi szkolnymi jako opiekunka. Popatrzyłam sobie na tę młodzież i załamka, niektórzy mają większe brzuchy niż ja po 3 porodach. Mam dzisiaj ciężki dszień. Zmarł sąsiad, obtanili nam mleko w skupie, a z tego żyję i jedyny pozytyw, to to, że koleżanki zauważyły, że bardzo schudłam. Założyłam dzisiaj spodnie, które całą zimę leżały w szafie i wyglądałam w nich szczupło. Nie jadłam dzisiaj sensownego obiadu tylko rogal ze sklepu. Czułam w nim chemię i wcale mi nie smakował. Wolę jedzonko własnej produkcji.
Całe szczęście, że jutro mogę już ćwiczyć, bo ta waga w miejscu mnie dobija :(
  • JOLENDA

    JOLENDA

    11 marca 2009, 23:42

    Przeszłam na chleb orkiszowy ale myslę zeby samej piec tyle ze taki jest dobry moment i znika :)))mam 3 chłopaków w domu.

  • JOLENDA

    JOLENDA

    11 marca 2009, 23:24

    Ja na razie schodzę do 2000 kcal.Już jestem blisko.Dwa lata temu jadłam po 3600 kcal. Następnie będę modyfikować . Bardzo mim się nie podoba że polskie produkty są w tle a zagraniczne choć duzo gorsze w cenie. Czy jesz chleb ? wedliny ?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.