Witajcie :)
Dzisiaj od samego rana ciągnęło mnie do tego, aby się zważyć no i w końcu uległam pokusie i... waga pokazuje 55 kg! A przed dietą było 58 :) Strasznie jestem zadowolona, ale muszę jeszcze wytrzymać i stracić 10 kg.
Jestem z siebie dumna. Dzisiaj mieliśmy klasową Wigilię, a na stole pojawiły się: makowiec (na który ochotę przeogromną mam od jakichś 2 tygodni), jeszcze ciepłe racuchy, które wprost ociekały przepysznym tłuszczykiem (myślałam, że zwariuję), czekoladowe babeczki, pierniczki, ciastka HITy, a jako gwóźdź do trumny pojawiły się trzy przeogromne pizze (ich średnica, daję słowo, wynosiła jakiś metr!). Do tego słodkie napoje, cole, woda smakowa...
I wiecie co?
Nie tknęłam NICZEGO. Kompletnie. Nawet niczego nie spróbowałam. Ale był to test mojej silnej woli, myślałam, że się tam popłaczę. Wszyscy tam tak zajadali, aż im się uszy trzęsły, a mi ślinka ciekła.
Ale koniec końców, jest po wszystkim, a ja siedzę zadowolona :)
Do tego moje dotąd obcisłe spodnie teraz spadają mi z tyłka, ta wiadomość jest słodsza nawet od tych przepysznych racuchów.
Coś czuję, że będą mi się śniły.
A co do ćwiczeń: codziennie rano i wieczorem wykonuje je solidnie, co do siłowni to trochę sobie folguję, ale cały tydzień wracałam z niej prawie na czworaka, więc uznałam, że trzeba trochę przystopować.
Na razie jestem szczęśliwa. Długo traciłam nadzieję, że nic nie dadzą moje poświęcenia, ale już widzę, że jednak nic nie idzie na marne.
A tymczasem moja mama wcina wielkiego, tłustego pączucha z równie kalorycznym serkiem waniliowym. A smacznego!
Bilans:
I śniadanie: owsianka
II śniadanie: jabłko
Obiad: 100g kaszy jaglanej i 4 małe kawałki smażonej ryby (ale! smażona na oleju, w niezbyt kalorycznej panierce, do tego to była woda, a nie ryba... chyba nas w sklepie oszukali)
Podwieczorek: 7 małych kawałków śledzia w zalewie + 3 wafle ryżowe
Kolacja: -
Jak myślicie, to wszystko to powyżej 1000kcal? Bo chcę utrzymywać taką "dietę" do 1000kcal, a niezbyt znam się na przeliczaniu. Wiem, wiem, trzeba wiedzieć ile te ryby miały gram itd. No ale tak na oko? Zjadłam więcej niż 1000?
Ćwiczenia:
1. Poranny mini trening
2. 1,5h na siłowni
3. Wieczorny mini trening
Skończyłam "Klątwę Tygrysa - Przeznaczenie". Nie mam co teraz zrobić ze swoim życiem. Haha :)
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ SUKCESÓW :)
^NeverGiveUp^
21 grudnia 2013, 11:39gratuluję silnej woli ;-)
Eruantale
20 grudnia 2013, 22:12dieta 1000kcal w twoim wieku? Kochana, poczytaj trochę o tym bo bardzo sobie zaszkodzisz!
-stay-strong-
20 grudnia 2013, 19:28No faktycznie, gdy widzi się luźniejsze ciuchy to nawet nie myśli się o słodkościach :D Gratuluję spadku :*