dsis akurat jak placilam, zadzwonil maz i mu mowie, ze wydalam ponad 100funtow, a on na to 'niewazne, i tak cie kocham':)
Ja mam jakos tak w glowie zakodowane, ze wydawanie na siebie pieniedzy to grzech jakis i marnotrastwo:) te buty co kupilam, to na przecenie, bo mimo ze lubie kupowac nie potrafie isc do sklepu i kupic po pelnej cenie dla siebie. Ale sa sliczne, Clarksa, wiec wygodne mimo wysokich obcasow:) Maz juz kilka razy mi mowil, ze mam sie nie przejmowac, tylko kupowac jak cos chce lub potrzebuje, ale ja sie nie umiem przelamac. ten pomysl z budzetem- 50£ na tydzien jest swietny, bo tak jakby to jest wpisane w budzet, plan wydatkow wiec moge roztrwonic na siebie:) buty, kremy, bluzeczki, wszystko, co mpoprawia nastroj:)
Irminkaaa
22 czerwca 2013, 23:05Zazdroszczę podejścia męża. Ja przed swoim chowam wszystko jak przynoszę do domu, a jak zauważy, że mam coś nowego to mówię, że stare i dawno w tym nie chodziłam. Gdyby zobaczył ile ja znoszę ciuchów do domu to by się biedulek za głowę trzymał i za... kieszeń:) Hi hi Pozdrawiam gorąco i życzę sukcesów:)
Tallulah.Bell
21 czerwca 2013, 12:42ja tam nie mam takich wyrzutów sumienia. wychodze z założenia że skoro pracuję i zarabiam to mogę sobie czasami kupić coś ekstra, a buty uwielbiam :)
MagaGo
21 czerwca 2013, 09:17Dziekuje slicznie za wszystkie komentarze, ostatnio mam mniej czasu na vitalie, ale stram sie wam odpisywac. Naprawde dodaje to otuchy, gdy widac ze inni tez sie staraja:-) kalorie przyciac to ja sie staram dzien w dzien, tylko zawsze cos podjem i tak to leci:-)
mika75
20 czerwca 2013, 23:47mam ten sam problem z kupowaniem, ale wiem ze jak bylam chudsza to byl mniejszy i jak nie bylo dzieci to wogole takiego problemu nie mialam :) ale wazne ze przynajmniej twoj maz jest wyrozumialy i jak juz chcesz cos kupic to nie robi wymowek; sprobuj moze przyciac kalorie chociaz o jakies 300 i moze ruszy sie cos
ulotna2013
20 czerwca 2013, 15:17Na poprawę humoru zakupy najlepsze :) pozdrawiam