Po ostatnim wpisie, kiedy to "wcięło" mi niemal wszystko co zanotowałam, teraz po kilku zdaniach klikam na "Publikuj", a potem wchodzę do edycji i piszę dalej. Człowiek uczy się na błędach...niestety.
Dziś na śniadanko były naleśniki dukanowskie z twarożkiem ze szczypiorkiem. Lubię je chyba najbardziej, bo są delikatne i smaczne i można z nimi "cudować" różnie. Np. przekładać różnymi nadzieniami: na słodko, albo nie, albo pokroić do zupy, lub coś w nie zawinąć i też fajne jedzonko. No i nie dodaje się do nich otrąb, a to znaczy, że na obiad lub kolację można wymyślić właśnie coś z otrębami, bo ta dzienna dawka max 3 łyżek nieraz nie pozwala skorzystać z jakiegoś przepisu.
Na obiad kotlety z dorsza. Jeszcze się rozmraża, bo za późno wyjęłam z zamrażalnika. To moja wada niestety, że za późno planuję jedzenie i przez to potem godziny posiłków nie są o stałych porach
A na kolację bułeczka otrębowo-kakaowa z serkiem. Co prawda Dukan namawia żeby otręby jeść raczej na śniadanie lub w ciągu dnia, ale ważne, że wogóle się je je. Tak przynajmniej mi się wydaje.
W weekend pilnowałam tez diety, chociaż pokus było sporo, w tym rozweselacze też. Ja zadedykowałam sobie tylko jedno małe "Danio" waniliowe, ale dołożyłam do niego 2 łychy jogurtu i dodałam łyżkę otrąb, bo wg mnie był za słodki i patrzyłam jak inni wcinają ciastka tortowe. eeeeech
W sobotę i niedzielę gościliśmy u teściowej, a to związane jest przede wszystkim z obiadkiem (a jakże, całkiem "śląskim") - rolada, kluski i "modro kapusta" ( kapusta czerwona). Teściowa jednak pomyślała i o mnie i upiekła specjalnie dwa udka (bez skóry!
Jak dieta, to dieta. Nie ma to tamto!
Wszyscy twierdzili, że jednak jest mnie trochę mniej tzn. już troszkę widać ten spadek wagi no i tak się zresztą czuję. Ja to porównuję do dwóch toreb z zakupami. Czasem przecież ważą koło 7-8 kg. Jak ktoś ci je odbierze to napewno się poczuje, że jest lżej. I ja tak właśnie się czuję.
Jesienne słońce, szczególnie popołudniu jest najlepsze do fotografowania i wyprowadziłam rodzinkę do ogrodu i strzeliłam parę fotek. Nawet zachodzące słoneczko udało mi się jeszcze złapać.
Rano po śniadaniu nieplanowany wypad do lasu na grzyby. Nam kobietkom udało się zebrać....jednego grzybka i to malutkiego (gąskę zresztą), ale to wina mojego męża
Mnie spodobał się jeden grzybek....niejadalny:
i nastrojowe choinki:
Jesień jest piękna! Cieszę się kiedy trwa dłużej i jest taka polska i złota... Uwielbiam jej kolory i zapachy. Bardzo lubię spacery o tej porze roku.
Wczoraj byłam na małych zakupach i udało mi się kupić kurtkę jesienną. Nie planowałam, ale za taką małą kasę przyda się:
Zdjęcie zrobiłam, bo chciałam zakup skonsultować telefonicznie z siostrą.
Tylko metka mi się nie spodobała..., sporo tam X-ów było....
No i miałam podsumowywać, a tu nic tylko zdjęcia i pełno bzdurek.
Trochę "Was" dzisiaj poczytałam, a jutro znów będę wertować nowe wpisy.
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!
Hej!
agnieszka3532
4 października 2011, 19:33Kurteczka też niczego sobie a iksy zamaluj żeby w oczy nie bodły:)Za rok p tej porze z xxx zostanie już tylko wspomnienie:)