Wydaje mi się dziwne, że na to ile ćwiczę i jak jem, moja waga wciąż jest tak wysoka.. dzisiaj wyszlo 79.0, co daje na dobrą sprawe minus 3 kilo od wrzesnia... co jest moją porażką... natomiast jesli by spojrzeć na pomiary, to tutaj jest postęp i to wydaje mi sie dość znaczny:
Szyja -1
Biceps + 1 ( ale to mięśnie ;P )
Piersi - 4
Talia - 6
Brzuch - 8
Biodra - 3
Udo - 2
Łydka bez zmian
No w sumie wydawalo mi się więcej... ale popatrzyłam na moje pomiary po pierwszej ciązy... a tam jednak prawie 100kg miałam... no coż... lepsze to niż nic, dobrze, że nie tyje. Dzisiaj zaplanowane 37 km na rowerku, trzymajcie kciuki, bo moj nie wierzy, że dam rade to zrobić w 2 godziny jak mi wujek GOOGL wyliczył ;)
jurata86
6 czerwca 2014, 09:29U mnie stoi od miesiaca a pomiary w gory pomimo zwiekszonej liczby cwiczen...Zwariowac mozna o motywacji juz nie wspominajac...Tak czy inaczej gratulacje:)
malvinella
6 czerwca 2014, 10:18Ćwiczenia same to tylko 20% dieta to niestety reszta. Ja ćwicze bardzo dużo, praktycznie codziennie, łydke mam już jak ze stali od roweru, ale waga stoi, bo też po tych kilometrach na rowerze mam apetyt ;)
jurata86
6 czerwca 2014, 10:20Jem zdrowo i posilki sa urozmaicone,dzienne okolo 1300-1400 kcal.İ nic...:(
malvinella
6 czerwca 2014, 10:31Może to woda, a to minie.