Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Lekcja poglądowa :))
15 września 2007
Przez ostatnie trzy tygodnie pod rząd przyjeżdża na weekend Agata. Pomieszkała juz miesiąc ze swoim chłopakiem i właśnie sie od niego wyprowadziła hehehehe.
Za każdym razem jak przyjeżdża do nas to umawia sie z gorzowskim towarzystwem i odreagowuje w dyskotece.
Razem z nią powróciły niepokoje związane z nocnymi wypadami. Kiedy jest w Szczecinie to nie wiem co ona tam wyczynia i nigdy jej nie kontroluje, lecz kiedy jest w domu to nie mogę w nocy spac. Ostatnie dwa weekendy wracała ok. 6:00 i chyba raz dzwoniłam z pytaniem kiedy ma zamiar zawitać w domciu.
Dzisiaj jednak dzwoniłam do niej od 6:50 i do 7:20 nie odbierała telefonu.
Moja bujna wyobraźnia przez ten krótki czas wygenerowała różne horrorystyczne historie. Ubrało się dziecko (22 lata!!) w mini spódniczke, kabaretki, buty na big szpilce i bluzeczke - jestjakobyjejniebyło i polazło z niby sobie zaufanym towarzystwem z osiedla.
Przypomniały mi sie przypadki kiedy pracowałam na 997 i w takie właśnie ranki dzwoniły mamusie synków i córeczek szukając pomocy w poszukiwaniu zaginionych dorosłych latorośli. Kiedy nie ma się związku emocjonalnego z zainteresowaną to łatwo jest oznajmić, że dziecię jest już dorosłe i wie co czyni, a do tego radzi sie cierpliwie czekać aż upłynie czas kiedy to będą faktyczne powody do niepokoju.
Faktyczne powody dzisiaj odczuwałam, bo przecież moja córka jest zawsze zdyscyplinowana, zawsze wraca o umówionej godzinie, a jak nie jest umówiona to zawsze rozsądnie informuje mnie o swoich zamiarach i opóxnieniach. No i zawsze odbiera telefon !!
Więc wyobraziłam sobie, że ktoś jej coś być może nasypał do piwa i wykorzystał, ktoś ukradł jej komórke, lub co gorsza upiła sie i nabroiła tak, że znalazła się w izbie wytrzeźwień lub co gorsza w areszcie.
Niby racjonalna ze mnie kobieta i wiem, że gdyby do czegoś takiego doszło to koledzy na pewno poinformowaliby mnie o takim zdarzeniu, ale trudno w chwili takiej rozpaczy o odrobinę rozsądku.
I gdyby mi kolega po fachu powiedział, że być może moja córka śpi u koleżanki, lub kolegi to biłabym się w pierś, że ona tego by nigdy nie zrobiła.
Lecz nigdy nie mów nigdy !
Znalazła sie zguba , zgłosiła sie po kolejnym telefonie i okazało sie, że dyskotekowe szaleństwo zakończyło sie w mieszkaniu jednego z kolegów, gdzie nastepnie całe towarzystwo przysnęło , no i zaspało .
Uszy by Wam zwiędły moje Drogie Koleżanki gdybyscie usłyszały wiązanke przekleństw, jaka puściłam przez telefon w kierunku swej najstarszej latorośli po czym puściły mi zawory i histerycznie sie rozryczałam :))
W kilkanaście minut Agata znalazła sie w domu, wyprzytulała, wycałowała, naprzepraszała mnie.
Akurat wstały maluchy więc były bardzo zdziwione, że nawet taka duża Agata przeprasza mamę :))
Do tego cała sytuacja bardzo przejął się Bartek, bo wreszcie z drugiej strony zobaczył, jak to jest czekac i nic nie wiedzieć o osobie najblizszej.
Jeszcze niedawno zarzucał mi, że wypytujac go o towarzystwo i domagajac sie stanowczo podania konkretnej godziny przyjscia ze spotkania, złośliwie ograniczam jego wolność co jest objawem braku zaufania do niego.
Dzisiaj wystraszył sie nie na żarty, bo pomimo, że wczoraj oznajmił mi ,że wybiera sie na noc do koleżanki to później dzwonił i pytał czy nie bedzie lepiej jak wróci jednak wieczorem :)) Później zadzwoniła koleżanka (hehehe) i poprosiła żeby jednak Bartek dłużej został, bo on sie o mnie martwi, ale ona zapewnia mnie ,że jak chce to beda mi wysyłać sms-a co godzine i osobiście przypilnuje, aby Bartek wsiadł do pierwszego, porannego autobusu:))
Rozbroiła mnie i sie zgodziłam hehehehe.Ooczywiscie na sms-y nie wyraziłam zgody, bo mam zamiar jednak złapać troche snu dzisiejszej nocy :))
Ech, Kids!! I po co mi to wszystko było??
Agata mimo powaznego kaca (i moralnego i poalkoholowego) znów gdzieś wybyła w swojej zdzirowatej kreacji (hehehe) , ale zapewniła mnie, że długo nie zabawi i przysle mi w miedzyczasie ze dwa sms-sy, że żyje i ma sie dobrze :))
Przez przypadek wszyscy dzisiaj wynieśli jakas nauke :)), a ja z tego stresu przed chwilka poprosiłam Darusia żeby zrobił mi drinasa :))
Musze wyluzowac :)) Dobranoc :)
otulona
18 września 2007, 23:49nie da się nie myśleć!...a jeszcze z Twojej perspektywy? Gratuluję macierzyństwa poczwórnego! :)))
dziewiatka9
18 września 2007, 11:32Cieszę się ,że już po wszystkim...a co dorosłych dzieci to doskonale cię rozumiem ,mam 22letniego syna i takie same rozterki choć to chłopak.Staram się nie wtrącać w jego życie ,ale jak jedzie samochodem na dyskotekę to nie potrafię zasnąć.Niby to mądry chłopak ...ale jak sobie przypomnę jaka ja byłam mądra w jego wieku ,o czym moja mama nie miała pojęcia, to ciarki mi po plecach przechodzą .
malgosia1
17 września 2007, 10:23Wyobrazam sobie jak sie stresowalas. Pewnie tez latwiej jest przejsc przez takie sytuacje osobom, ktore nie pracowaly w 997. Ale tak to juz jest, ze rodzice zawsze sie martwia o swoje latorosli... dobrze, ze przynajmniej druga latorosl zobaczyla jak to jest...
ewikab
16 września 2007, 11:50że rodzice martwią się o swoje dzieci przez całe życie. Ja osobiście, nie lubię jak moja mama przed każda moją delegacją, roztacza wizje napadów w pociągach, kradzieży i mordów :) Dziwne, że gdy byłam nastolatką, takich wizji nie roztaczała. Czyżby to pogłębiało się z wiekiem? Może im człowiek starszy tym bardziej strachliwy się robi? :)))))))))))
MachalaB
16 września 2007, 08:22No to miałaś super noc! A u mamy policjantki wyobraźnia dodatkowo buzuje (oj, wiem po R co on potrafi), ale wcale się nie dziwię. sama chyba bym umarła ze strachu. I tak sobie myslę, że posiadając 3 córki to ja chyba oszaleję jak beda mi takie numery wycinać. A przecież nie pozamykam ich w domu, nie odizoluje od świata przez własne obawy. To się nazywa być matką na pełnym etacie!
number
16 września 2007, 01:06O widze , ze mialas fajna nocke , ale tak to juz jest kiedy dzieci dorastaja,A drink Ci sie nalezy , bo on rozluznia.Widze , ze jestes wspaniala kobieta.Moje wyrazy uznania.PA!
kaira74
15 września 2007, 22:39lampeczką czerownego winka i odpoczywam. Barek odreaowuje poszpitalny stres, a ja padam ze zmęczenia. Marzę by ogłuchnąć ... albo zwiać gdzieś daleko. Małe dziecko, mały kłopot i ... itd... ale czasami marzę by móc porozumieć się z nim w ojczystym języku. Maściujemy siuisiaka, podajemy leki, ganiamy przy tym po mieszkaniu i z utęsknieniem wypatrujemy 20tej. Mały cwaniak odmawia jedzenia, a ja się niepotrzebnie wkurzam. Zmęczenie mnie dopadło.
mnna
15 września 2007, 22:01<img src="https://840805.siukjm.asia/prasa/koniczynka.jpg">