Długo jestem na vitalii. Bardzo długo was czytuje. Próbowałam doradzać... ratować. Pomagać. Nie spotkało się to z żadną reakcją. Zmieniam taktykę. Pokażę wam jaka jestem. Może analizując różnice zrobicie coś ze swoim życiem.
Jak już napisałam w punkcie "o sobie" jestem ładna, zgrabna i na dodatek szczęśliwa. Nie muszę się odchudzać, jestem szczupła. Odnoszę zdecydowanie więcej sukcesów niż porażek.
Przeszłam przez tak zwaną wagę ciężką. To nie jest tak, że cąły świat sprzymierza się przeciwko grubasowi. Tłuszcz nie bierze się z powietrza, tylko z tego, że osoba jest słaba, często głupia i na dodatek obwinia osoby trzecie.
Pierwszym krokiem do zrzucenia balastu jest przyznanie się do swojej słabości.
Tak, byłem słaby. Tak - żałem cztery razy więcej niż potrzebowałem. Tak - wolałem leżeć brzuchem do góry na kanapie i niż robić cokolwiek innego. Ale od dzisiaj, od teraz, zmieniam swoje przyzwyczajenia i będę szczupły.
Tyle wystarczy.... a te wszystkie argumenty które widuję w pamiętnikach, jaki to świat jest zły to gówno prawda. Ale to Twój wybór w jakim świecie żyjesz.
fibfil
15 grudnia 2012, 21:35Zgadzam się, że życie wybieramy sobie sami. Wszelkie przeszkody są niczym innym jak lekcją karmiczną dla duszy. Upadki są rzeczą nierzadką ale to jak się z nich podnosimy stanowi o człowieczeństwie i tzw. awansie w karmie. Zgadzam się z tym co piszesz. Tłumaczenie swoich słabości jest zdecydowanie łatwiejsze od ich pokonywania, bo każda walka wymaga wysiłku, a dzisiejszy rozwój cywilizacyjny upośledza ludzi. Brawo za postawę :)))
cleo83
15 grudnia 2012, 12:53Częściowo się zgadzam, ale czasem są sprawy, które są ważniejsze od trzymania się diety, czy regularnych ćwiczeń. Czasem życie tak się potoczy, że nie można mieć i pilnować wszystkiego, bo człowiek to nie robot. Przy tendencji do tycia, wystarczy naprawdę niewiele czasu, by nabawic sie nadwagi, a wierz mi otoczenie też czasami nie sprzyja. Sama nie lubię maruderów, "Ale to Twój wybór w jakim świecie żyjesz" to fikcyjne stwierdzenie. Świata nie wybieramy, możemy jedynie próbować zmieniać go na bliższy temu, jaki chciałybyśmy mieć wokół siebie. Za parę lat może sie przekonasz, że nic nie jest albo czarne albo białe, jest wiele szarości... choc Ci tego nie życze:) Fajnie ze jesteś happy, myślę ze każdy do tego dąży.
invisible1
15 grudnia 2012, 12:49dziękuje! już myślałam, że wszyscy tu się użalają nad sobą! człowiek napisze że świetnie mu idzie to żadnego odzewu, ale jak naje się słodyczy to wszyscy pocieszają. Myślałam,że nie o to tu chodzi. Brawo za odwagę pozdrawiam!
Batalia1990
15 grudnia 2012, 12:47Niestety to prawda co piszesz...
mybody93
15 grudnia 2012, 12:39Samo myslenie czasem nie wystarczy, niestety...Ale zgadzam sie ze wszystkim co napisalas;) pozdrawiam