Dzisiaj znowu szwankuję, psychika mi siada... Jestem strasznie zmęczona, serce mi pęka i mam ochotę wszamać czekoladę... Ale nie, nie dam się! Dzisiaj zamiast bajaderki wybrałam rożka z serem, odzwyczajam się od czekolady. W ogóle muszę się ogarnąć...
Widziałam dziś Maćka, bez rewelacji. Po co odwaliłam taki numer w Sylwestra? Żeby teraz płakać? W końcu chcę zasiąść do matury jako osoba szczuplejsza o co najmniej 10kg, mam nadzieję, że mi się uda...
Najgorsze jest to, że mam naprawdę niewiele czasu. Ciągle coś - szkoła, nauka, zajęcia dodatkowe, znajomi... Nie mam czasu na ćwiczenia, a na jedzenie, wiadomo, zawsze się znajdzie.
Jestem z rodziny, w której lubi się jeść; nie miał mnie kto hamować, nie miał mnie kto odchudzać - zawsze radziłam i radzę sobie sama.
Może jestem egoistką, nie wiem, nie potrafię opowiadać o swoich uczuciach najbliższym, to takie... Smutne. I żałosne.
Jakoś brak mi motywacji...
Czekam tylko na jakiś cud.
cherilyn
4 stycznia 2012, 22:03Również pragnę usiąść do matury szczuplejsza o 10 kg. Damy radę, nic nam w tym nie przeszkodzi. I również mam 3 dzień diety ; ]