Dziś pierwszy dzień diety. W moim pamiętniku mam zamiar pisać o moich prawdziwych odczuciach a nie zachwycać się wszystkim.
Moje śniadanie było ohydne!!!!!!!! Wszystkie składniki O.K. ale miałam je razem wymieszać i zjeść z chlebem razowym lub z bułką. Nigdy więcej!!!! Bułeczka razowa z białym serkeim pycha. Później dwa plastry świerzego ananasa i na końcu kilka orzechów. Tak będę jadła następnym razem. W końcu w żołądku i tak się wszytsko wymiesza a dla mnie to ogromna różnica!!!
Do pracy zapakowałam dwa śniadania, obiad i przekąskę. Kolacje zjem po powrocie do domu. Mój mąż, gdy zobaczył jak się zapakowałam to zapytał czy się wyprowadzam...
Oto moja waliza z żarciem na kółkach. Do tego ma jeszcze wysuwaną rączkę gdyby mi się nie chciało dźwigać.
Zmieniłam też ustawienia w mojej wadze łazienkowej z funtów na kilogramy (trochę szkoda bo to zawsze ubywałoby więcej funtów hihi).
Mój małżonek wczoraj stanął na wagę i się przestraszył. Troszkę mu przybyło przez lato choć na nim i tak nic nie wiedać przy 190 cm wzrostu. Tak czy siak stwierdził, że nic nie je z czego jestem zadowolona bo nie będę musiała gotować pełnych obiadków.
Po śniadaniu czuję się syta, wręcz nażarta!
Dietowanie uważam oficjalnie za rozpoczęte!!!!
Żegnajcie lody (moje ulubione o smaku kolumbijskiej kawy) i piwo!!!
melvitka
31 sierpnia 2015, 22:54Fajne pakuneczki :) Ale trochę szkoda że nie smakuje Ci ta dieta, istnieje ryzyko że długo w niej nie wytrwasz :(
MeganSZ
1 września 2015, 03:05Nie smakowało mi wszystko wymieszane ale jak zjem osobno bułeczkę z serem a później ananasa to będzię O.K. Muszę wytrwać koniecznie bo to już mój ostatni dzwonek!