Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas na zmiany! Wiem że tym razem dam radę:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26521
Komentarzy: 528
Założony: 7 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MentalnaBlondynka

kobieta, 32 lat,

167 cm, 69.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: I cel: 70 kg - OSIĄGNIĘTY, II cel: 60 kg, III cel: 54 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2014 , Komentarze (8)

U mnie znośnie. Jakoś leci po malutku. Nie miałam, żadnej postnej wpadki słodyczowej ani mięsnej. I coraz mniej mam ochote na te produkty, chociaż śniło mi się ostatnio że garściami jem groszki czekoladowe. Jak dobrze było się obudzić i uświadomić sobie że to tylko sen (smiech)

Dzisiaj na rowerze stacjonarnym 80 minut jazdy. Szybko i na środkowym obiążeniu nawet troche posapałam, ale tylko posapałam... Pamiętam jak na początku liceum zaczynałam ćwiczyć, zaczynałam właśnie na rowerze, a miałam wtedy stary mechaniczny, hałasował na cały dom, a ja codziennie godzinkę wylewałam na nim siódme poty. Schodząc z niego byłam mokra od głowy po same stopy, nogi jak z waty a ja nie mogłam złapać tchu. Dzisiaj 80 minut ciągłej szybkiej jazdy to małe sapnięcie a ja nie czuję się spełniona. Przyzywczaiłam się że zadowolona z siebie jestem tylko wtedy kiedy po ćwiczeniach nie mam siły kiwnąć palcem. Długo w sumie pracowałam na kondycję którą teraz mam czyli bieganie bez wypluwanie sobie płuc, jazda na rowerze bez nog jak z waty. 

Trudno mi w to uwierzyć. Nie czuję się sobą. Ja osoba która od dziecka nie przepadała w zabawy typu ganianego, ja która od gimnazjum do skonczenia liceum miałam zwolnienie z wf-u. Ja która nie mogła nawet za długo chodzić bo od razu dostawałam kolkę. 

A dzisiaj! Dzisiaj jest pieknie codziennie czuję potrzebę ruchu i nie mam przy tym w myślach złości że znowu muszę, nie myslę o tym że to nie przyjemne, że to sprawia mi ból. Teraz to chwila dla siebie, chwila błogiego relaksu. 

Wszystko siedzi w głowie. Kiedyś byłam jak nie jedna dziewczyna tutaj. Mowilam sobie tylko dieta bo do cwiczen jestem lewa, nie potrafię, sprawiają mi ból, jestem słaba. 

Ale to tylko siedzi w naszych głowach. Jesli codziennie bedziemy pokonywac bariery ktore same sobi stawiamy to w koncu uwierzymy w to ze mozemy dac rade. 

Czuję sie w zyciowej formie, jeszcze nigdy w zyciu nie czułam sie tak dobrze i nigdy nie byl to stan permanentny!

17 marca 2014 , Komentarze (5)

Nie było mnie długo, ale odchudzanie stało się obsesją. Nie myślałam o niczym innym jak tylko o tym że musze być mniejsza i mniejsza i lżejsza i tak w koło. Każda osoba wyglądała w moich oczach lepiej ode mnie, ja siebie widziałam jako wielką kulę sadła... 

Mój humor był uzależniony od tego co pokazała waga. Mniej=szczęscie i cudowny dzień. Więcej= depresja, brak chęci do życia, cały dzień podły nastrój. 

W porę się zreflektowałam, postanowiłam że nie mogę tak dłużej. Nie wychodziłam z domu bo bałam się że przytyje bo będę zmuszona zjeść coś co wg mnie było zakazane, bałam się ze wyjscie zakłóci porę posiłków. O mało co nie straciłam chłopaka. Moje badania krwi były bardzo złe, a ja sama byłam bardzo słaba. Nigdy o tym nie wspominałam bo się wstydziłam. 

Pewnego dnia w wadze wyczerpały się baterię i wtedy obiecałam sobie że nowych nie kupię i tak zrobiłam. Dzisiaj nie wiem ile ważę, ale ciągle kontynuuję zdrowe odżywianie. 

Na czas postu nie jem mięsa i cukru, którego i tak unikam. ALe teraz mam kategoryczny zakaz. Święta Wielkiejnocy są dla mnie zbyt krótkie a tak czuję je dłużej przygotowuję się mentalnie. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Post nie jest po to by chudnąć a po to by przygotować się do świąt i poczuć tą całą atmosferę. 

W lumpeksie upolowałam za 9 PLN stanik sportowy Nike więc sobie biegam :)

Czuję się świetnie chociaż ciągle mam problem z postrzeganiem siebie. Idę do sklepu i biorę do przymierzenia ubrania w rozmiarze XL lub nawet 44 nie mogę przyzwyczaić się że od teraz jestem eMką :) 

Już nie śpieszę się z odchudzaniem, teraz eksperymentuję, jem zdrowo. Ja miłośniczka smażonego mięsa, tłustych potraw jem zdrowo wolę lekką sałatkę niż talerz ziemniaków i smażonej tłustej wieprzowiny. 

Sama nie wierzę w to co robię, ale to już jest mój styl życia, a nie przelotna przygoda czy modna zajawka na chwilę. Umiem odmówić słodyczy. Nie jem ich gdy nikt nie widzi. Zamiast ciast z bitą smietaną i kremami  jem serniczek z serka homogenizowanego i galaretki i to nie wielkie wiadro tylko małą filiżaneczkę. 

Ograniczam gluten, nie pije mleka które mi szkodziło i sprawiało kłopoty żołądkowe. 

Z napojów słodkich od czasu do czasu tylko CocaCola Zero.

Ludzie ciągle mnie namawiają na słodycze, alkohol, smażone mięso. I to nawet własna rodzina, ale juz się tym nie przejmuję chociaż nie jest to miłe.  Teraz odwracam się na pięcie i już. Ja nikomu nie mam zamiaru narzucać swojego sposobu zycia i nie chce by ktoś mi narzucał swój. ALe jak widać każdy sam musi pojąć jak szerokie jest znaczenie słowa tolerancja. 

Idę do przodu zdrowa i piękna :D

6 grudnia 2013 , Komentarze (4)

Dobry wieczór bardzo!

Niestety miałam jechać do teściowej ale przez huragan jednak nie pojechaliśmy. U mnie drzewa z korzeniami powyrywane, przystanki też powyrywane i ogólnie niekolorowo. Dodatkowo nie mam 2 fazy w domu i nie można rozpalić w piecu bo pompa nie działa, a piec jest wielki więc ogólnie mówiąc tragedia zimno, głodno i ponuro.

Okazało się, że teściowa narobiła dla mnie moich ulubionych krokietów, barszczu, pierogów i nawet mi jakiś upominek mikołajkowy przygotowała.

Zastanawiamy się czy jutro nie pojechać, może warunki będą lepsze. Ale jechać 4 godziny w jedną stronę by posiedzieć jeden dzień to mi się nie chce. Z drugiej wiem, że zaraz sobie kobieta dopowie, że coś do niej mam i nie przyjechałam.

I tak źle i tak niedobrze moje miłe.


Dziękuję za wasze komentarze pod zdjęciami. Mówiłam że nogi są w porządku, dużo gorzej z brzucha, no ale taka moja "uroda". Ale będę walczyć by go zmniejszać ;)
Z dietą jest nie za fajnie. Ciągle czuję się że bym coś zjadła, woda nie pomaga, nawet jak zjem normalny posiłek i czuję że jestem pełna to nadal mam ochotę na coś. Podejrzewam, że to wina tego że ostatnimi czasy nie potrafię zasnąć nawet jak usnę o 4 a wstanę o 6 to potem znowu leżę do 4 i się walam z boku na bok. Głowa mnie od spadku ciśnienia koszmarnie boli. Myślę że to może być powód tego ciągłego parcia na jedzenie.

Od końcówki listopada przeszłam na treningi HIIT mieszane z No More Trouble Zones. To moja aktywność na kolejne miesiące. Ogólnie plan treningowy HIIT zawiera 45 treningów czyli 15 tygodni po 3 razy w tygodniu.

Do diety dodałam różnego rodzaju orzechy, migdały i pestki.
Na kolacje tuńczyk z warzywkami i jajkiem polany łyżką oliwy.

Szkoda, że mleko mi nie służy bo trochę tęskni mi się za jakimś twarożkiem z jogurtem i szczypiorkiem. Ale bez mleka to inna jakość życia. Żadnych bólów, żadnego balona zamiast brzucha, zero problemów w wc. Jest dużo lepiej, a jednak trochę mi brakuje owsianki na śniadanie. Ech


Trzeba działać brać się do roboty nikt za nas nie schudnie!
Chciałabym do końca lutego osiągnąć mój II cel czyli 60 kg.
No i osiągnę. Dam z siebie wszystko!

5 grudnia 2013 , Komentarze (12)

Przybywam z porównaniem które obiecałam. Zdjęcia były robione dla mnie, a że mnie najbardziej interesują moje postepy w sferze tułowia to takie zdjęcia robię i takie mam, więc takie dodaję.

Ostatnie kilka dni spędziłam na poszerzaniu wiedzy na temat treningów interwałowych na które od końca listopada się przerzuciłam z aerobów oraz diety by optymalnie tracić tłuszcz ze swojego ciała.




Moje obecne wymiary to:
Ramię: 28
Pod biustem: 86
Talia: 80
Pępek: 88
Biodra: 97
Udo: 56
Łydka 37

Waga 69kg, Wzrost 167 cm.

Klejąc te zdjęcia pomyślałam sobie że jakbym je zobaczyłam u kogoś innego w pamiętniku to bym mu pogratulowała, ale ja siebie widze codziennie i w lustrze wyglądam gorzej. To chyba siedzi w mojej psychice. W każdym razie odwołuje moje narzekanie że efektów na brzuchu i plecach nie ma bo jakieś tam są, przecież te zdjęcia dzieli tylko 5 kg a ja to bym chcciała nie wiadomo co ;p

Jedno mam do was pytanie czy nie mam czasem za dużo w pasie przy takiej wadze i wzroście?

Wiem, że nie powinnam się porównywać do innych ale ogladając wasze pamiętniki i widząc dziewczyny  z takim samym lub zblizonym wzrostem i wagą widzę szczupłe piękne kobiety, a ja jestem taka szeroka w pasie...

Pozdrawiam każdą z was która tu zagląda i mam nadzieję ze jutro po podróży będę mogła w koncu na spokojnie poczytać co tam u was to zawsze mnie mobilizuje do działania :)

Buziaczki i nie dajcie się wichurze :)

2 grudnia 2013 , Komentarze (18)

Były byłym, dalej namawia na spotkanie, ale ja jestem nieugięta. Mówię nie to znaczy nie.

Dopadł mnie jednak mały kryzys po tej fali euforii
Otóż minął kolejny miesiąc, zaczynałam z wagą 72,5kg ale szybko mi zaczeła spadać gdy skończyłam Shreda, ćwiczenia tego typu zawsze sprawiają że waga u mnie idzie w górę na kilka dni) i tak sobie spadała do 69 kg. Czyli spadło tak realnie 2 kg. Wszyscy mnie chwalą jak to z buzi się zmieniłam, nie poznają mnie na ulicy. Mówią jak mi nogi schudły i na tym koniec... Brzuch jaki wielki był taki jest. Plecy otłuszczone też jakie były takie są. No cholera schudłam 11 kg więc czemu brzuchu nie możesz odpuścić tej wojny i zacząć chudnąć?

W tym tygodniu wkleję zdjęcia porównawcze 74kg vs 69kg. Ale muszę je posklejać i poobcinać sobie głowę bo wolę by mój zad nie miał konkretnej twarzy.
A no i wymiary też podam.

Mam nadzieję że pomożecie mi ocenic czy do tego wzrostu i wagi wyglądam 'normalnie'. Bo ja już nie moge patrzyc na swoj brzuch, jestem taka szeroka w pasie że wydaje mi się ze wyglądam jak osoby ktore przy moim wzroscie maja wagę 90-100kg. To nie jest kokietowanie. Często patrze na moją siostrę starszą cięższa ode mnie o 30 kg i myslę ze mamy identyczne postury i jakie to niesprawiedliwe ;/

Mam nadzieję ze pomożecie. A dziś wstawiam zdjęcie w ubraniu. Wiem, wiem brudne lustro, ale ciągle je przestawiam więc łapy się odbijają.


W tym ubraniu wydaje mi się ze nie wyglądam źle ale bez ubrania... tragedia.

Na zdjęciu mam spodnie rozmiar 38, nie mierzylam i to byl błąd bo od polowy uda sa stanowczo za duze :(  Dół z 44 zszedł na 38 więc jest to moj prywatny sukces. Szkoda ze góra nie chce współpracować ;/

Jestem Kasztanowym Ludkiem.



żródło: http://blog.benc.pl/wp-content/uploads/2012/09/jesien.jpg

26 listopada 2013 , Komentarze (113)

Po weekendowych szaleństwach waga - 300 gramów. Jest dobrze.


Dzisiaj spotkałam moją pierwsza miłość. Miłość która dała mi kosza w tak lekki i taktowny sposób, że zorientowałam się że go dostałam dopiero jak odjechał...
I wtedy się zaczeło. Rok wyjęty z życiorysu. Co noc koszmary z NIM w roli głównej, ciągły płacz, rozgoryczenie. Niby wiedziałam, że przecież mnie nie wszyscy się podobają, więc i ja nie będę podobać się wszystkim. Ale to było co innego. To był pierwszy chłopak który się mną zainteresował. MNĄ! Tak, mną której siostra powtarzała dzień w dzień że jest gruba i brzydka i nigdy jej nikt nie zechce. A i rodzice czasem niby w żarcie się zaśmiali, a mi serce krwawiło i uwierzyłam w to że jestem najgorsza, najgrubsza i najbrzydsza. A on mi dał jakąś taką cichą nadzieję że wcale tak nie musi być. Daleko mu było do Księcia z Bajki, bliżej Shreka, ale znacie ten typ który może nie powala wyglądem, ale ma świetne poczucie humoru, zawsze wie co powiedzieć, wie jak podrywać, jak sprawiać by była jego. Taki tam Alvaro.
I ja głupia wtedy dałam się tak omamić, wierzyłam, że między nami może coś być. A ON dał mi kosza i zniknął z mojego życia raz na zawsze. Do dziś.

Weszłam do warzywniaka po ulubionego lizaka dla siostry. Patrze ON. Serce zabiło mi mocniej (czemu tak jest że na widok pierwszego uczucia zawsze serce przyśpiesza mimo że masz kogoś kogo kochasz?). Popatrzył, ale nie odezwał się. Pomyślałam że udaje że mnie nie widzi, albo się obraził, więc postanowiłam być wredna i postawić go w niekomfortowej sytuacji. Podeszłam i jakby nigdy nic zaśpiewałam mu do ucha przywitanie. Popatrzył na mnie jak na debilkę, widziałam tą dezorientację w oczach. I nie było to chwilowe. Po jakiś 30 sekundach w końcu powiedziałam mu że to Ja. I wtedy szczęka opadła mu na ziemię. Naprawdę musicie mi wierzyć. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Zaczął się jąkać. I zaczeło się "Jak ty to zrobiłaś wyglądasz nieziemsko", "Boże nie poznałem cię wyglądasz całkiem inaczej" "Ale jak....?" "Jak to możliwe?" "Jesteś piękna!"

Uśmiechnełam się w duchu do siebie, niesamowite uczucie. Mówię wam oprócz mojego chłopaka nikt nigdy nie patrzył na mnie z taką fascynacją i podziwem. Nikomu nigdy na mój widok nie opadła szczęka.

Wyszliśmy na zewnątrz i jego pierwsze pytanie "Co tam u Ciebie masz chłopaka?" Ano mam, najwspanialszego. Który pokochała mnie gdy ważyłam 10kg więcej, który nigdy w życiu nie powiedział mi że jestem gruba czy brzydka.

Powiedział że zorganizuje jakieś spotkanie. Podziękowałam.

Trochę nie w czas o jakieś 3 lata za późno gościu.

Wiecie On ostatni raz widział mnie gdy miałam ciemne włosy, 10 kg więcej, trochę pryszczy.

Nigdy nie przeszło mi przez myśl aby odchudzać się by mu dokopać, żeby stroić się, czy dbać o siebie by żal ścisnął mu dupę.

Zawsze robiłam to dla siebie. Zmieniłam kolor włosów, wyleczyłam cerę, zaczełam używać odżywki do rzęs, dobrych kremów, robić bardzo staranny makijaż. Odchudzać się też dla siebie zaczełam. Bo ciuchy były przymałe a mnie na zmianę garderoby co kilka miesięcy na kompletnie nową po prostu nie stać.

I powiem więcej: TO CO SIĘ DZIŚ WYDARZYŁO BYŁO DLA MNIE CZYMŚ PIĘKNYM. POCZUŁAM SIĘ PIĘKNA. ZOSTAŁAM WYNAGRODZONA PO TYSIĄCKROĆ ZA KAŻDĄ KROPLĘ POTU, ZA KAŻDĄ CIĘŻKĄ CHWILĘ, ZA 4 MIESIĄCE OGROMNEJ I INTENSYWNEJ PRACY NAD SOBĄ.

Nawet nie marzyłam o takiej zapłacie, że chłopak który mnie nie chciał będzie jąkał się na mój widok i patrzył takim wzrokiem. Nie da się tego opisać.

MAM MOTYWACJĘ BY WALCZYĆ DALEJ.

21 listopada 2013 , Komentarze (6)

Jestem cholernie przemęczona
Dzisiaj po NMTZ siadłam na macie i wcale nie byłam szczęsliwa wręcz przeciwnie. Podczas cwiczen spojrzałam w lustro zobaczyłam tyle pracy przed sobą. Niby spadło mi te 10 kg a różnicy wizualnej większej nie ma.
Staram się pocieszać ze niby na brzuchu zmienił się rozkład tłuszczyku, ale to chyba nie prawda.

Na koniec listopada czy początek grudnia zrobię zdjęcie i porównam z tym kiedy wazyłam 74 kg bo tylko takie mam, wcześniej bałam się<?> zrobić zdjęcie.

Dzisiaj waga 69,7 kg dobrze ze spada ale coraz mniejsze szanse że skończę listopad z wagą 67. Ech, trudno myślałam że jak zobacze 6 na wadzę to będzie łatwiej, że ziemia się zatrzęsie itp. Ale jak zwykle nie jestem w pełni zadowolona bo mój wygląd daleki jest od tego czego oczekiwałam po zrzuceniu 10 kg.

Po drugie męczy mnie też co innego. Moja mama... W sobotę miała taki nagły atak bólu pleców że tato musiał ją zawieźć na pogotowie, nie mogła praktycznie chodzić już miałam dzwonić po karetkę, ale powiedziała że jakoś się postara dojść do auta.
W szpitalu dostała zastrzyk no i oczywiście zalecenie SCHUDNĄĆ.
Jak to u nas w służbie zdrowia nikt nie poradzi, nie da rad, wskazówek tylko suche hasło.

Ale mniejsza z tym bo to co zrobiła po powrocie do domu zbulwersowało mnie szczerze. A więc zasiadła do stołu nałożyła sobie mega wielki kawał szarlotki polała to wszystko wielgaśną porcją bitej śmietany i jedząc mi własnie oznajmiła "ze ten głupi lekarz kazał jej schudnąć". Od soboty musiałam przejąć wszystkie obowiązki domowe plus usługiwanie 'chorej na otyłość' matce. Ale nie zamierzam tego robić dłużej bo zajrzałam do szafki ze słodyczami a tam od soboty wyobraźcie sobie zdązyła zjeść:
* 8 snikersów!,
* 6 tabliczek czekolady!
* cały kartonik tych czekoladek sport, tych małych nie wiem jak to sie nazywa konkretnie!
* 4 marcepany w czekoladzie z masą nugatową!
* Babkę!
* Duże opakowanie ciastek!
* Całe opakowanie lizaków czekoladowych Mikołajków (20 lub wiecej w paczce)
* pol opakowania lizaków z białej czekolady bałwanków (20 lub wiecej w paczce)

Pewnie pomyślałyście skąd w moim domu tyle słodyczy. Ano tato zawsze jak wraca z  podrózy po Europie przywozi wino do swojej piwniczki i  kosmetyki oraz słodycze dla nas. Chociaż ostatnio go prosiłam zeby tego nie robił to on mówi ze co nam bedzie załował. Ale widzę ze musze z nim poważnie pogadac teraz zeby naprawde przestał kupować słodkie!

Jestem wypruta, zła, czuję się wykorzystana i oszukana.

Jutro wyjeżdżam do mojego chłopaka do domu wróce chyba dopiero w środę. Z aktywnością nie wiem jak będzie bo może być różnie. Jedzenia na pewno będę pilnować. I wieczorem bede sie starac by wykonywac cwiczenia na brzuch poza tym duzo spacerów. Nie ukrywam jednak ze marzy mi się po prostu leżenie i nudzenie się, cisza spokój, brak obowiązków tylko ja i on.

Nie piszcie mi tylko że moja matka to wolny człowiek i ze sama sobie robi krzywdę a ja mam wyluzować. Bo sorry ale ona ma małe dziecko i ja juz muszę sie nim ciągle zajmować jakby bylo moje, wiec sama sobie nie robi krzywdy tylko przy okazji krzywdzi nas- swoje dzieci.

Otyłość to nie choroba to cholerne efekty braku umiaru w jedzeniu i lenistwa bo ciezko ruszyc dupe z przed telewizora by się poruszać pół godziny dziennie!

Nie pracuje siedzi w domu całe życie i wiecznie nie ma czasu. To co by było gdyby naprawdę musiala isc do pracy...

Przepraszam was za kolejny przesiąknięty problemami prywatnymi wpis ale nie mam komu się wyżalić, gdzie tego wszystkiego wyrzucić...

19 listopada 2013 , Komentarze (11)

Jak ten czas szybko leci kolejny dzień za nami. Już za chwilę koniec listopada, a ja chciałabym go skończyć z wagą 67 kg oby się udało. Istnieje taka szansa ale czy się uda tego nie wiem :)

Miał być orbi a był trening HIIT na rowerku stacjonarnym Dałam z siebie wszystko. Przy ostatniej serii myślałam że umrę tym bardziej że dzisiaj słaba jestem rano jakiś atak miałam  
Z jedzeniem na bakier dzisiaj rano nie bylam w stanie nic zjeść dopiero pozniej obiad i owoce, ogólnie wyszło nieregularnie.

Nie uwierzycie co matka mojego chlopaka mu powiedziała!
Oznajmiła mu ze jej zdaniem ja tylko czekam az sie rozejdziemy bo wcale go nie kocham, a nie umiem z nim zerwać.
Jak to usłyszałam zagotowałam się cała w środku, myślałam że pęknę jak balon!
Baba mnie widziała 4 razy w życiu i śmie w ogóle coś takiego mówić.

Mam dość tego babska.
Jak tam jadę to muszę miesiąc wcześniej przygotowywać się psychicznie, w trakcie drogi dostaje choroby lokomocyjnej i smiem twierdzić ze to z nerwów.

Ale powiedzcie mi po co ja mam tam jechać jak oni wszyscy tacy zakłamani. Wszystko robią na pokaz. Wszyscy w rodzinie to prawnicy, sędziowie, lekarze  z własnymi praktykami. Na śniadanie serwuje się kawior. Za malowanie 3 pokoi płacą 30 tys zł a jak tam weszłam to myślałam ze parsknę śmiechem bo tak samo pomalowane mieszkanie ma moja siostra tyle ze ją wyniósł to tylko koszt farby i wałków bo same malowałyśmy.
Po zastawę obiadową jeżdżą 300 km, sztućce sprowadzają nie wiadomo skąd bo niby ręcznie robione czy zdobione czy coś tam za grubą kasę. Jeden kupi sobie nowy samochód to drudzy kupują dwa jeszcze lepsze byle gorszymi nie być.

Może moja rodzina w takich luksusach się nie pławi, ale u nas chociaż wszyscy sie razem trzymają, nie obgadują sie, na spotkaniach rodzinnych nie panuję niezręczna cisza. Nikt nic nie powie, nie zrobi bo nie wypada. A jak ktoś wyjdzie to od razu obgadają. Na święta wyścig kto da więcej lepszych prezentów swoim dzieciom. OMG to nie dla mnie.

Wiem że moja teściowa to by chciała żebym zgrabniejsza była, ładniejsza i pewnie zebym jak dziewczyny kuzynów które podziwiają ich matkę tak ze się rzygać chcę takie to sztuczne, ubierają sie jak ona, malują, nawet zachowują tak samo byle tylko się podlizać.
Sorry 'mamusiu' ale na mnie nie licz, ja ci się podlizywać nie mam zamiaru, chwalić się na każdym kroku też nie bo nie ma za co. Za to że ciągle przy mnie mówisz jacy to ludzie z nadwagą są ohydni?
Nie, dziękuję.

Czasami mam tak dosyć tej idiotki, że myślę o tym by go zostawić i mieć świety spokój bo czuję sie nieakceptowana Ale nie mogę pozwolić by jakieś babsko wpływało na najważniejsze decyzje w moim zyciu! Mam cierpieć i żałować przez nią?

Dobrze ze mieszka tak daleko. Dobrze że nie muszę tam za często jeździć.

Szkoda tylko że jest mi tak cholernie smutno przez tą zołzę.

Listopad miesiącem dla brzucha:
Mel B 10 min trening brzucha
8 min ABS

18 listopada 2013 , Komentarze (13)

Tak!
Pozbyłam sie siedemdziesięciu na wadze.
W tygodniu podglądałam i było nawet 69,5 kg ale pocieszam się myślą że to może przez to że mam okres dziś waga pokazała więcej.
W każdym razie dycha za mną. No i sylwetka mi się zmieniła w modelu
Fajnie szkoda ze tak nie wyglądam naprawdę tylko dalej brzuch jak bęben

Od wczoraj bez ćwiczeń bo zalewa mnie krew, w tamtym miesiącu kiedy ćwiczyłam podczas okresu miałam 3 dni mega obfite krwawienie a normalnie mam tylko 1 a potem to juz lajcik. Tak więc postanowiłam odpocząć sobie i się nie przemęczać tym bardziej że po NMTZ tak mnie posladki wczoraj bolały ze siedzieć nie mogłam.

Z jedzeniem super. Na obiad była zupa z soczewicy, objadłam się jak nie wiem, trzymało mnie do pozniego wieczoru, aż ochoty na kolację nie miałam ale się zmusiłam bo skoro mam jeść co 3 godziny i nie dopuszczac do uczucia glodu to tak zamierzam robić

Jutro pobudka o 5 rano. Bardzo tego nie lubię ale mam tylko dwie godzinki zajęć i do domu. Na jutro przewidziany mam orbitrek no i Mel B. i Pan w gatkach.



16 listopada 2013 , Komentarze (9)

Zakochałam się w No More Trouble Zones!
O jak on mi się spodobał, jak on mi odpowiada!
To była godzinka świetnej zabawy, całkiem miłego wysiłku!
Najbardziej podoba mi się to, że pracuję się nad wszystkimi partiami ciała.

Na obiad wczorajszy makaron pełnoziarnisty z soczewicą i tuńczykiem w sosie pomidorowym z mozzarellą i keczupem. Uwielbiam keczup chociaż wiem że cukier i inne śmieci bla bla bla to i tak go jem ze wszystkim prawie

Zostało mi tego makaronu jeszcze na jutro upsss, ale to już odstąpię mojemu koteczkowi chyba bo on teraz musi robic zapas tłuszczyku na zimę i ciągle miauczy i głodny jest Ja to nie potrafię mało gotować. Nie potrafię oszacować ile potrzebuje czegoś na jedną porcję dlatego wiele rzeczy gotuję w większych porcjach i zjadam w ciągu paru dni.


A dzisiaj w ramach przekąski wędzone brzuszki z łososia.
Pychotka!

Mam nadzieję że do końca listopada zejdę do wagi 67 kg. Powiem wam że moje podcele to:
a)właściwie BMI --> waga 69,7
b) waga prawidłowa--> 67
c) 65 kg aby co zaokrąglić :)

A potem już kilogram do kilograma aby zobaczyć 5 z przodu ;)

Listopad miesiącem dla brzucha:
8 min ABS

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.