Tak. Wiedziałam, że prędzej czy później tutaj wrócę. Tym razem nie będzie to ścisła forma odchudzania zamknięta w jakichś wcześniej ustalonych normach, chcę zrzucić parę kilogramów, ale:
* bez codziennych rachunków sumienia i podsumowań dnia 'to zjadłam, tamto też'
* bez ćwiczeń do oblania potem tak żeby nie mieć już nawet sił na zabawę z Córką
* bez totalnego ograniczania 'nie słodyczom, białemu pieczywu, makaronom'
Nie będę pozbawiać się niczego co lubię tylko WSZYSTKO Z DOZĄ ROZSĄDKU!
Nie wiem czy mi się uda, ale nie zaszkodzi spróbować. Jeśli stosowane metody zawiodą wprowadzę w życie inny, bardziej rygorystyczny plan.
Muszę przyznać, że ostatnio kompletnie straciłam kontrolę nie tyle nad tym CO jem a ILE jem. Podwoiłam, a nawet potroiłam ilość jedzenia na jedną porcję. W odstawkę poszły warzywa i owoce. No i przytyłam. Kiedy wchodziłam na wagę tydzień temu ważyłam 65kg. ![]()
Teraz jak na złość popsuła mi się waga. Swój pasek zaktualizuję kiedy będzie już sprawna, pewnie będę zmuszona kupić nową. Mam nadzieję, że nie pokaże mi jeszcze więcej niż ostatnio...
A oto jak doszłam do tego, że znowu wyglądam jak prosiaczek:
Z okazji zbliżającej się wielkimi krokami wiosny postanowiłam zrobić porządek w szafie i skompletować nową garderobę na tę okazję. Chociaż nie lubię Tally Weijl znalazłam tam cudne sukienki body con, takie na jakich punkcie mam totalnego bzika. I co? W rozmiarze 38 wyglądałam jak klops - nóżki jak baleronki, spod pach wylewający się tłuszcz - bleee. Nie mogłam na siebie patrzeć. Dodam, że w sukienkę o podobnym kroju w rozmiarze 38 moje dupsko nawet się nie wcisnęło. Byłam załamana. Kupiłam spodnie z dziurami w Pull&Bear, takie jakie chciałam od dawna, niestety w rozmiarze 40. W tym samym rozmiarze kupiłam t-shirt w Reserved. Jeansowa kurtka ze Stradivariusa w rozmiarze 38, bo większa była za duża [WOW] ale ledwo się dopinam.
Brzuchol znowu mi wisi, a było już tak dobrze. Muszę pomalutku wziąć się za siebie, bo lada chwila wiosna, a ja obudzę się z ręką w nocniku...
No to START. Po raz kolejny.
Love,
Metamorfoza.