No wiem ,że na zachwyty nad Endomondem to jest zdecydowanie troche za późno - bo heloł już każdy zna na wylot. No ale ja w zasadzie do tej pory używałam tylko endo on-line jako wyłącznie dzienniczek aktywności. Jako aplikację śledząco/liczącą mam ściagnięty Run-Log ,który miał wyższe nieco oceny niż osławione Endomondo zatem wybrałam jak wybrałam. I tak sobie z tym Run-Logiem biegam/chodzę/jeżdże juz od poczatku roku prawie. Ale się okazuje ,że jaśnie pan Run-Log nie lubi holenderskich satelitów. Na pierwszym treningu w ogóle nie złapał "zasięgu" ,na trzy kolejne się przeprosił z satelitami ,ale wczoraj ni cholery nie widział ani jednej. Wystraszona już tym pierwszym strajkiem zaciągnęłam darmową wersje endomondo ,ale nie odpaliłam jej w efekcie. No i wczoraj wyjścia nie było. Wiadomka aplikacja jak aplikacja ,chociaż Run-Log do mnie nie mówił co każdy kilometr - co faktycznie jest pomocne bardzo. No i fajnie sobie dobiegłam do domu ,a tam czekała kolejna niespodzianka. Smartfon sam przesłał trening na moje konto endo - i tu się juz naprawdę sama z siebie zaczęłam śmiać i jeszcze mąż miał gratisowy ubaw. Bo przecież doskonale wiedziałam ,że tak to działa. Ale jak mi się dopiero pokazało to na koncie ,że jeszcze trasę z mapą odrazu załadował. I dotarło do mnie dlaczego moje Truchtaczki nawet te mające GPSowe zegarki wszystkie biegały także z endo. I jak to się można ucieszyć po same pachy w zasadzie zupełnie z niczego :). A mine to musiałam mieć jakby mi ktoś conajmniej pokazał jak działa międzygalaktyczny transporter materii :). W każdym razie musiałm nieco skrócić zamiarowany dystans na wczoraj ,bo mi się pierwszy raz przytrafiła prawdziwa ulewa - taka przez bardzo duże U. W zasadzie po pierwszym kilometrze byłam już zlana całkowicie. Trochę zaczełam martwić o smartfona ,bo miałam go w kieszonce spodenek ,a niestety nie jest to model wodoodporny :). Na początku jak to ja: "orany jaka ulewa ,ale fajnie :))" . Ale po kolejnych dwóch km zaczeło mi być zimno. Troche żałowałam ,że nie wzięłam ortalionowej kurtki bo ogólenie było super, chłodno więc jak dla mnie idealna pogoda na trening.I gdyby mi nprawde nie zaczał marznąć brzuch to spokojnie mogłabym drugie 30 minut biegać. A tak siedze teraz i kicham - wieczorem się będę misiała jakoś "zainsiurować" - może grzane piwko z soczkiem i cytryną :)))
Już prawie w 100% zaczynam wierzyć w to ,że dam rady się do październikowego półmaratonu przygotować. W niedzielę chciałabym się przymierzyć do 8 km. Ochłodziło się tu u nas generalnie. Chyba normalnie ludzie raczej powidzieli by ,że się pogoda całkowicie spier****** ,ale wiadomo ja normalna już od dawna nie jestem. Więc jak dla mnie nareszcie jest dobra pogoda do treningów :).
MllaGrubaskaa
1 września 2014, 18:59:)) a mnie endomondo raz psikusa zrobiło, akurat jak pierwszy raz wydłużyłam sobie trasę do ponad 6 km ;))
mirjam
16 sierpnia 2014, 08:51Zapraszam Cię do znajomości na endomondo:) Daj znać na priv:)
wera1234
15 sierpnia 2014, 20:58Super się czyta Twoje wpisy. Humor i dystans do siebie i swiata nas otaczającego . Życzę zdrowia, a biegacze podobno właśnie nie chorują. Taki bonus oprócz radości z biegania.
Kenzo1976
15 sierpnia 2014, 20:19Mi zdecydowanie lepiej się biega jak jest chłodno, także rozumiem twój zachwyt :):)
lukrecja1000
15 sierpnia 2014, 12:14Brawo kochana jestes niesamowita:)podziwiam i zazdroszcze wielkiego ducha...mam kochana pytanie co to jest to Endomodem ?rozumiem ,ze jakas nawigacja w telefonie ? planuje zakup fajnego telefonu chcialabym miec jakis licznik spalania kalorii-moze cos podpowiesz w tym temacie bo zielona jestem jak szpinak-buziaki pozdrawiam Julita
Eilleen
15 sierpnia 2014, 10:22Tylko uważaj żeby się nie rozchorować :-)
Mileczna
15 sierpnia 2014, 11:01biegacze nie chorują podobnao :)))) kichnełam rano dwa razy i tyle było z tej choroby :)))) ale bardzo dziękuję za troskę :)
Eilleen
15 sierpnia 2014, 13:58W sumie to hartujesz organizm taką pogodą :-)