Od poniedziałku w zasadzie nic sobie zarzucić nie mogę. Jem bardzo dobrze. Choc niestety wczoraj i w poniedziałek moje ćwiczenia organiczyły się do rozpakowywania ciuchów - nareszcie zaczynamy widzieć koniec tego przeprowadzkowego koszmaru. Juz dosłownie kilka koszulek czeka a wieszaki - bo okazało sie ,że kupiliśmy za mało. I tak wczoraj dokończyłam rozpakowywanie 4 walizek ,torbiśki jakiejś itp. Zatem diete sobie zaliczam ...aktywnośc trzeba tak po prawdzie dopiero zacząć. I będzie na to właśńie czas dzsiaj :))) Wieczorem mam pierwszy trening z grupą biegową. I taka znowu ekscytacja z odrobinką strachu. Strach oczywiście raczej wyimaginowany ,dołączam do grupy medium biegającej "na start" po wakacjach 6 km. Ale oczywiście od soboty znowu jestem mentalnym grubasem ...czego niestety nie byłam sobie w stanie wybic z głowy przez te dwa dni. Znowu jakiś nieuzasadniony wsyd?? Wiadomka ,juz sobie z tym kiedyś poradziłam to poradze sobie i teraz. Tylko głupio mi - głównie przed samą sobą ...przeciez już byłyśmy w tym momencie do cholery. No ,ale tak jak piszecie - to się zdarza. Zreszta życie w ogóle nigdy nie jest rysowane równa kreską sukcesu ,raczej sinusoidą wzlotów i upadków. No to teraz trzęsę kuperkiem i szykuję się na wzlot :))) ,oczywiście nie wzlot kilogramów w górę :))) Dzisiaj sobie wzlecę biegowo ... a potem się zobaczy. Decyzja o wykupieniu diety już podjęta. I chyba nawet będzie to dziś ,czyli do łikendu powinnam mieć już plan gotowy. Nadal jestem mega zła na siebie ,ale wiem że dopóki sobie w pełni tego nie wybaczę i nie polubię się tak w pełni na nowo ciagle będę mieć jakieś pretensje do siebie. A z pretensji jest mazgajstwo ,obrzarstwo i unikanie treningów. Więc dość tego ,uśmiech na twarzy ,do przodu pierś i ... nieustannie rock'n'roll.
MllaGrubaskaa
3 września 2014, 21:34;))
Magdalena762013
28 sierpnia 2014, 09:34Heja - nadrobilam Twoje wpisy zarzucone na czas urlopu i powiem Ci, ze sie u Ciebie dzialo - i w glowie i w dzialaniu itp. Twoje przemyslenia o tym, ze Ci sie nie chcialo... Mam chyba podobnie, tylko ciagle nie umialam tego nazwac. Bo w sumie wszystko ok, wiec po co remont? Jak czegos nie zrobie - czy swiat sie zawali? Tak wiec gratulacje z otrzasniecia sie!!!! Kupienia wagi!!! Zapisania do grupy biegaczek - nawet ja sie stresuje za Ciebie...
monka78
28 sierpnia 2014, 09:29ciekawe jak ci poszło, ja nie cierpię rozpakowywania się , to koszmar jakiś:)
Mileczna
28 sierpnia 2014, 11:14dosłownie koszmar ...jeszcze mi w 100% nie poszło :))) w bieg z grupą super!
kronopio156
27 sierpnia 2014, 22:12jak będzie stała ...prosta..to zły znak;-) i jak mawiał klasyk - koko dżambo i do przodu!:-))
Norgusia
27 sierpnia 2014, 21:33te mega złość na siebie, można zamienić, w energie do walki....bo przecież ten balast jest niechciany wiec niech spada w zaświaty!!!! trzymam kciuki!
holka
27 sierpnia 2014, 16:09Ciekawa jestem jakie będą Twoje wrażenia po pierwszym biegu z "nowymi" :) Fajnie,że juz koniec przeprowadzki...Widac,że teraz może się wszystko inne tj.dieta i treningi...poukładac na swoje miejsce ;)
Revelin
27 sierpnia 2014, 14:17W takim razie trzymam kciuki za udany wzlot i koniecznie napisz jak bylo :) powodzenia :*
cambiolavita
27 sierpnia 2014, 12:19Pretensje mina wraz z sila nabyta dzieki treningom i wraz ze spadajacymi kilogramami :)
Mileczna
27 sierpnia 2014, 12:45no marzę chociaż o malutkim spadeczku na dzieńdobry!
ar1es1
27 sierpnia 2014, 11:45Najwazniejsze,ze dieta jest-to 70% sukcesu przy odtluszczaniu;) Zycze dobrej atmosfery na treningu z nowa grupa:)) Pozdrawiam.
pitroczna
27 sierpnia 2014, 10:43dasz czadu na tym treningu, baw sie dobrze :)
Mileczna
27 sierpnia 2014, 11:34no będę!
gruszkin
27 sierpnia 2014, 10:19Masz stresa pewnie też przed nowymi ludźmi, zawsze jest niepewność, ale ty i tak zaraz wskoczysz na wyższy level, bo co to dla ciebie 6km.... Nie bądź zła na siebie, to złe uczucie, zaakceptuj upadki, one cię tylko wzmocnią. Dziś przeczytałam krótki pamiętnik Kapary ale jak wartościowy, pisze też o upadkach i jak sobie z nimi poradziła. Zajrzyj tam.
Mileczna
27 sierpnia 2014, 10:30dzięki! jak zwykle :)))
azoola
27 sierpnia 2014, 10:13"przecież już byłyśmy w tym momencie do cholery" -dokładnie to samo czuję :/ Czekam na relacje po pierwszym biegu w grupie:)
Mileczna
27 sierpnia 2014, 10:15oj będa będą ... ogarniamy się i koniec - będą śliczne efekty na sylwestrowe bale :)))
dorciaw1980
27 sierpnia 2014, 10:08grunt, że się ogarnęłaś :) większość nas takie zawiechy spotykają, teraz temat zamknij i do przodu :)) będzie dobrze :) dopiero teraz zauważyłam, że Cię do Holandii wywiało :) i jak Ci się podoba? to spotkanie biegowe z autochtonami, czy jakąś polskojęzyczną grupę znalazłas?
Mileczna
27 sierpnia 2014, 10:15miejscowe chyba :))) choć trzeba przyznac ,że polskich rejestracji na samochodach jest tu do cholery
dorciaw1980
27 sierpnia 2014, 10:16i mówisz w dutch??
Mileczna
27 sierpnia 2014, 11:46yyyy - ni w ząb :) kurs zaczynam chyba dopiero we wrzesniu bo jestszcze nie ochłonęłam ...ale looz po angielsku się w zasadzie tu z każdym można dogadać
dorciaw1980
27 sierpnia 2014, 12:17powodzenia:)