Zaraz idę sobie strzelić zdjęcia formalne na studia. Praca na rano, ale dziś w szkoleniowej konwencji.
Nie chce mi się jeść, to w moim przypadku naprawdę dziwne. 75,4 kg. JOŁ :D
Już od jutra przejmuję pieczę nad gospodarstwem domowym. Oj... trzeba naszykować się na prawdziwy syf. I wielkie sprzątanie dzień przed powrotem reszty.
Przeglądając oferty pracy poprzysięgam sobie douczyć się do reszty dwóch napoczętych już języków. Angielski jakoś ujdzie, ale wypadałby się nauczyć francuskiego już do końca ;p
Lubię w sumie tą moją pracę.. i ludzi z pracy. Niemniej nie gra mi w tym ciągłe poczucie zagrożenia, że mnie zwolnią lada dzień ;p