A to znaczy, że jakieś wpadki były... A więc w sobotę ćwiczenia były, i rower był, ale poza dietą były też cukierki czekoladowe (o rany ale pyszne były) i o 20.00 dodatkowe jedzenie ( grahamka z twarogiem i sardynkami, też było super), a potem zachciało mi się kwaśnego to otworzyłam galaretkę i taką sypką wyjadłam do końca. Właśnie się zastanawiam dlaczego to zakazane jest takie smaczne... Hihi.... Ale co tam, wyciagnęłam wnioski, złożyłam nowe postanowienia że nigdy więcej i co??? W niedzielę znowu słodycze jadłam. Wiec za karę jeździłam 100min na rowrku i po słodkim...
Mimo wszystko nie uważam żeby ten weekned uzanć za jakis straszny. Poprostu muszę się bardziej postarać. Już niedługo wracam do swojej najniższej wagi na Vitalii tzn 80,80kg.... Bardzo się cieszę bo to znaczy że odzyskałam to co straciłam.
A Wam jak zwykle baaaaaardzo dziękuje że jesteście ze mną, że pamiętacie.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
aga20051974
18 listopada 2008, 06:58Masz kochana dobrą pamięć ale krótką, kopiuje ci co mi napisałaś!!! a tak poza tym............................ wejdz w pamietniki i w wyszukiwarce wpisz głogów, to się dopiero zdziwisz ile osób jest z tamtąd... hihi :-)) Niestety ale nigdy bym nie zgadła skąd jesteś.. hihi... To są twoje słowa!Hihihihi:) ja też sobie troszkę pofolgowałam podczas pobytu w Polsce, ale ku mojemu zdziwieniu waga stoi w miejscu, a myślałam ze znowu mi się przybrało na wadze, więc czasami nas nachodzi i co jest to taki wielki grzech???Buziaki
aaronya
18 listopada 2008, 02:23czekoladowe cukierki... już nawet nie pamiętam jak to smakuje, a i tak mi ślinka pociekła LOL pozdrawiam i gratuluję dotychczasowych spadków - dokonałaś rzeczy wielkiej :)
joanna1704
17 listopada 2008, 23:29te slodycze,masakra:)a ja sie tak cieszylam ze spadla mi waga ponad kg a dzis sluchaj znowu 72 ,niemam pojecia o co chodzi.dietkowo bylo wiec nie wiem.okres daleko(zreszta ja jakos nie przybieram wtedy),zalamana jestem wiesz ....:(
magdawska
17 listopada 2008, 22:02kochana musiałam bo mi jakaś 40 kilogramowa dziewczyna tu skrobała jakieś przytyki i wogóle ale zablokowałam ją;)
pasokonik
17 listopada 2008, 20:48Oczywiscie, ze osiagniesz tę swoją wymarzoną wagę. Wiesz z tym podjadaniem to chyba coś było "w powietrzu":d Ja od dawna nie jem słodyczy, a wczoraj i dzisiaj wciagnęłam Ferrero Rocher, az się sama zdziwiłam, ze miałam na nie ochotę.Miłego wieczoru, pa
Integra
17 listopada 2008, 20:18życzę tobie żeby jak najszybciej na pasku wagi było 80 kg a potem coraz mniej :) Z całego serca :) Trzymaj się :*
Marrtalla
17 listopada 2008, 19:46Dzięki za zaproszenie i dobre rady, wiesz, że zupełnie zapomniałam, że w zeszłym roku zamiast budzika nastawiałam automatyczny włącznik świateł i radio :-) Kiedy wstaje się w jasnym pokoju, jakoś łatwiej człowiekowi :-)
Victoria84
17 listopada 2008, 19:33hej dzięki za dobre słowa na początek :) też będę do Ciebie zaglądała :)
agema4
17 listopada 2008, 11:49a co mamy nie pamiętać:) z tym słodkim to jest kłopot, ja na szczęście nie mam takich głupawek często:)no, ale się zdarzają i nie będę ukrywać, że jestem święta. Bo oszukiwałabym nie Was a samą siebie. Dobrze, że pożemy tu napisać wiedząc, że ktoś przeczyta. I wesprze w trudnych chwilach. Myszko, daj mi tego swojedo bałwanka, please. Tak wszystkich proszę, i żadna nie chce mi oddać;)
izabelka1976
17 listopada 2008, 09:09pięknie! Za mna tez chiodziły słodycze podczas weekendu, ale ratowałam się batonami musli. Ale czasem nalezy nam się odpust, co tam, w końcu jesteśmy tylko ludźmi. Grunt zeby pamiętac o umiarze. A wiem jak smakuje czekolada po paru tygodniach niejedzenia, mmmm. Buziaki!
asyku
17 listopada 2008, 08:52a niech twe słowa prawdą będą ..7 z przodku do końca roku bardzo mi się ten pomysł podoba,a kawki u mnie wczoraj nie było ,ale dzisiaj chociaż jedną trzeba wypić!!A z tą galaretką to mi przypomniałaś młode czasy ,też się wyżerało ,a mama krzyczała bo to był towar deficytowy!!hi hi...pozdrawiam i już bez żadnych frykasów proszę!!!!!pa<img src=https://840805.siukjm.asia/gify28/005.gif>
Ilona33
17 listopada 2008, 08:52100 min na rowerze ??? no kochana, Ty jakis robokop chyba jestes hi hi hi. W takim tempie to na bank w piatek 7 zobaczysz !!!! Ja w kazdym razie Ci tego zycze, nawet podjadajac sypka galaretke bedziesz miala 7 jak nic !!!!