Ależ było wspaniale. Już postanowiłam że za rok również przyjedziemy. Teraz było trochę ciężko było w ciągu 2 tygodni pokonaliśmy 2 krotnie 1600 km więc było to trochę męczące. W przyszłym roku połączymy wyjazd na narty z pucharem świata. A co do zawodów no to jest prawdziwy czad uwielbiam tą atmosferę na skoczni.
A w sobotę 14 mieliśmy mega intensywny dzień. Rano koło 9 pojechaliśmy na kolej linowa na Kasprowy Wierch. Mieliśmy problem z parkingiem bo naszego Forda nie chcą wpuszczać na parkingi bo za duży ? Nie dość że bulisz jak za zboże to jeszcze robią łaskę. Przed skokami koło 14 tej było jeszcze gorzej po godzinie szukania parkingu już straciłam nadzieję ale w ostatniej chwili udało się. A już mieliśmy jechać, zostawić samochód na kwaterze i wrócić autobusem. Ale wracając do kolejki na Kasprowy to byliśmy jakąś chwilę po 9 . Ludzi było niewiele, wjechaliśmy na górę, piękne widoki. Pogoda nam dopisała bo było troszkę chmur ale szybko wyszło słońce i było przepięknie, bardzo ciepło, piękne widoki.
A jak o 11 zjechaliśmy na dół to były już maga kolejki do kas. Myślę że nie wszyscy wjechali na górę bo kolej chodzi tylko do 14 tej. Jakby tego było mało to wieczorem po zawodach pojechaliśmy na termy Chochołowskie, wróciliśmy na kwaterę o 11. W niedzielę rano zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w drogę powrotną,przed nami 800 km. Po drodze zajechaliśmy jeszcze na Kotelnice aby odzyskać pieniądze za niewykorzystane karnety. Przedstawiliśmy zaświadczenie lekarskie o niezdolności do pracy i dostaliśmy zwrot 800 zł. Liczyłam na co najwyżej 650 a tu taka niespodzianka. I tak jak poprzedni wyjazd był kompletnie nieudany (staliśmy w korkach i nasza podróż trwała 13 godzin) tak tym razem wszystko szło jak z płatka.