Jak już pisałam poprzednio, stałam się porzuconą kobietą prawie dwa tygodnie temu. Żyje ale co to za życie, nic nie ma sensu jednak coś nie pozwala mi się poddać, jestem na etapie godzenia się z rzeczywistością co swoją drogą nie jest łatwe gdy co noc śni mi się On. Zaczęłam jeść w miarę normalnie, w pracy robię wszystko żeby nie myśleć o tych wszystkich przykrościach jakie mnie spotykają i cierpliwie czekam aż ten cały koszmar minie.
W głowie czasem mam taką myśl, żeby poćwiczyć ale jakoś dla samej siebie to mi się nie chce. Wiem, tak nie powinno być i mam nadzieje, że to się zmieni.
tobecomeabitch
6 października 2013, 10:35trzymaj się kochana.. domyslam się, że boli.. :( Walcz o siebie :*