Hejka,
kiedyś waga mi się nie wahała- od dłuższego czasu jak byk 63kg, w chwilach duuuużego folgowania 65 i to była już masakra. Od kiedy się wyprowadziłam z domu nie miałam dostępu do wagi i nie wiedziałam ile obecnie ważę. Po Dukanie schudłam baaardzo, wszyscy mi mówili jaka to chuda jestem :D Niestety nabawiłam się choroby nerek i musiałam przestać, no i zaczęło się folgowanie. Pizza-2-3 razy w miesiącu, kolacja około 22-najczęściej makaron z dużą ilością śmietany, sera i innych "dietetycznych" rzeczy. Prawie codziennie duża paczka chipsów, w pracy batoniki, bagietki, kurczaczki KFC i inne takie. W końcu nie mogłam na siebie patrzeć i zaczęłam się racjonalnie odżywiać i ćwiczyć z przekonaniem, że ważę te straszne 65 kg. Kilka dni później kupiłam sobie wagę i byłam pewna, że się zepsuła!!! Wskazywała 69,3 ;/ Od tego czasu minęły prawie 3 tygodnie a moja waga opornie bo opornie ale zaczyna patrzeć na mnie przychylnym okiem;) W tej chwili 67,2. Oby tak dalej:) Z takim efektem czyli mniej więcej 1 kg na tydzień moją wymarzoną wagę, czyli 55 kg osiągnę 12 tygodni czyli do wakacji będę laska:)
Co dzisiaj zjadłam:
śniadanie I: płatki fitness z mlekiem- 124kCal
śniadanie II: 4 małe ogórki kiszone 48kCal
obiad: trzy łyżki kaszy jęczmiennej+ sałatka z pomidorka, ogórka kiszonego i cebuli 86+41=127 kCal
kolacja: będzie sałatka z pomidora i ogórka 41kCal
W sumie: 340;/
Zdecydowanie za mało nawet jak na dietę...
Trudno...do tego trzeba doliczyć 4 tabletki na gardło (mają cukier) i herbatę z cytryną i miodem więc jakieś 450 się uzbiera:)
Wieczorkiem idę na mój ukochany SHAPE:)
\buziaki;***