Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
powrót po rocznej przerwie
28 stycznia 2014
10 miesięcy temu zaczęłam prowadzić ten pamiętnik. Było to w czasie, kiedy postanowiłam coś zrobić ze swoim ciałem, ważyłam więcej niż kiedykolwiek w swoim życiu. Kiedy waga pokazała 74 kg, przeraziłam się. Podjęłam pierwszy krok- poszłam do dietetyczki. Niestety dieta jak na tamten okres w moim życiu była bardzo rygorystyczna. Nagle z mojego odżywiania musiałam przerzucić się na super zdrowe odżywianie i ograniczyć do 1400 lub 1300 kcal. Była to rewolucja dla mnie i mojego organizmu. Nie czułam się najlepiej, byłam rozgoryczona i głodna. Kilogramy leciały w dół, ale ja czułam się słaba, bez energii. To był ostatni rok studiów i miałam dużo nauki plus pracę popołudniami. Zrezygnowałam z dietetyczki i sama zaczęłam interesować się zdrowym odżywianiem. Stopniowo zaczęłam eliminować złe nawyki. Sukcesem dla mnie jest to że oduczyłam się jeść słodyczy. Kiedyś przegryzałam coś słodkiego do kawy codziennie lub co drugi dzień, obowiązkowo w weekend. Teraz, jeśli mam ochotę na coś słodkiego (rzadko) jem biszkopcika lub pije kakao odtłuszczone. Zazwyczaj jem słodycze raz w tygodniu kiedy jestem na obiedzie u mamy lub teściowej. W ciągu tych 10 miesięcy od których nie było mnie tutaj schudłam 5,5 kg a ponad 10kg w porównaniu do najwższej wagi. Nie jest to spektakularny efekt, ale wiem, że jest on trwały. Wiem, że przez te 10 miesięcy nauczyłam się dużo jeśli chodzi o zdrową dietę, nadal uczę się zdrowo odżywiać. Drugim krokiem było rozpoczęcie regularnej aktywności fizycznej. Najpierw zaczęłam od ćwiczeń z fitappy. Bardzo mi się podobały, ale są one bardzo krótkie i nie widziałam efektów tych ćwiczeń, nie wiedziałam jak łączyć treningi, co jeść przed i po treningu. Postanowiłam zapisać się na siłownie. Niestety czułam się tam okropnie, bo nie potrafiłam korzystać z niektórych urządzeń :) Nadal nie wiedziałam ile powtórzeń mam robić, co ćwiczyć jak, jak długo. Stwierdziłam więc, że najlepiej zapisać się na zajęcia zorganizowane. Niektóre z nich podobały mi się, ale inne typu zumba czy joga nie przypadły mi do gustu. Poza tym na najciekawsze zajęcia zawsze było dużo chętnych, trzeba było zapisywać się wcześniej, pózniej przychodziło dużo ludzi i ciężko w takich warunkach się ćwiczyło. Poza tym mój grafik wtedy był bardzo nieregularny i nie wiedziałam na jakie zajęcia będę mogła się zapiać. Zrezygnowałam z tego. Poznałam Ewę Chodakowską:) jak penie dużo innych osób tutaj. Zaczęłam z nią ćwiczyć. Skalpel, trening z gwiazdami, killer. Ćwiczyłam z nią dosyć długo, spadło mi parę centymetrów, ale zaczęłam szukać czegoś innego:) Rozpoczęłam ćwiczenia z Mel B i Jilian Michaels (30 day shred). Czuję, że to jest to, czego szukałam. Mam fajne ćiczenia, z ciężarkami. Bardzo szybko zauważyłam pierwsze efekty. Jestem teraz na początku levelu 2. Ćwiczę z 2kg ciężarkami, jest to dosyć dużo jak na mnie i czasami brakuje mi sił. Jednak teraz wiem, jak ćwiczyć, jak długo, ile robić powtórzeń i mam nadzieję, że za parę dni level 2 będzie dla mnie pestką. Jestem uzależniona od ćwiczeń. Dzień bez ćwiczeń jest dla mnie niepełny. Znowu od lutego chcę iść na siłownie, teraz już powinno mi iść lepiej. Chcę zrzucić jeszcze 5-6 kg i ważyć 59. Wiem, że to możliwe. Kiedyś marzeniem dla mnie było 62 a dzisiaj prawię tyle ważę:) wszystko jest możliwe. Cieszę się, że założyłam ten pamiętnik w tamtym roku, bo dzisiaj widzę, jaką drogę przeszłam od tamtego momentu. Miałam mnóstwo słabszych chwil, ale cieszę się, że nie zmarnowałam tego czasu i zrobiłam coś dla siebie:):)