Mój zapał i energia do odchudzania gdzieś znikła,a było ta pięknie... do momentu choroby córki.Córcia już dawno zdrowa a ja nadal jakaś niepozbierana jestem,niewiem co się ze mna dzieje.Czuję się jak jakaś staruszka do tego dziwoląg - unikam towarzystwa,kontaktów ze znajomymi,nawet mój pobyt na Vitali ograniczył się do czytania pamiętników bez ich komentowania,jestem jakaś bez życia :-( Ciągle myślę o tym,że muszę doprowadzić swoje ciało do normalności a nie potrafię zrobić żadnego kroczku w tym kierunku.Waga 76 kg i dziwne,że nie więcej,bo prawie przez dwa tygodnie opychałam się głównie czekoladą i pączkami lub innymi pysznymi ciachami,a ostatnio takie napady miałam podczas ciąży,bo tak ogólnie to bez słodyczy mogę żyć i nawet o nich nie myśleć,a tu nagle taka "niespodzianka" - nie w ciąży nie jestem,więc z kąd mój nastrój?Najchętniej zamknęłabym się sama w czterech ścianach i mogłabym sobie cichutko siedzieć.Wszystko mnie denerwuje,a mąż który o dziwo zaczął się troszkę starać działa na mnie jak płachta na byka,a w jego dziwnej ostatnio dobroci (kupił mi nowy telefon,zabiera nas pod warunkiem ładnej pogody co weekend na jakieś wycieczki poza miasto) doszukuję się dziwnych domysłów.Sama się nakręcam i doprowadzam do kłótni.Mieszkanie dzięki córeczce momentami wygląda jakby tornado przez niego przeszło,a ja zamiast wziąć się za porządne sprzątanie ograniczam się do upchnięcia wszystkiego w kąt.Obiady robię byle jakie i byle szybko i tak sobie leci dzień za dniem z poczuciem straconego czasu,a ja mam praktycznie wszystko w nosie.Jestem uschniętą 28-letnią staruszką,która nadaje się tylko do marudzenia i narzekania!!!Dajcie mi jakieś cudowne lekarstwo na przywrócenie sił i radości życia!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
psmwt
17 października 2008, 22:53Wyrzucaj tutaj swoje negatywne emocje kiedy tylko masz potrzebę. Z własnego doświadczenia wiem, że teraz jest najcięższa pora na siedzenie w domu. Wszystko co dobre już za nami (lato) a do wiosny bardzo daleko. Nie wiem jak wygląda twoja sytuacja materialna ale ja bym jednak spróbowała oddać małą do żłobka chociaż na kilka godzin w tygodniu, żebyś miała czas dla samej siebie. Jest szansa, że byłaby zadowolona z kontaktu z rówieśnikami.
roztoczanka
17 października 2008, 17:03wymyśl coś co Cię z tego stanu wyciągnie. Dasz rade. Takie stany zdarzają się każdej z nas!