Waga spada żółwim tempem, pośród nieustannych wahań. Ale nie rośnie. I to jest piękne.
W ogóle dużo rzeczy jest pięknych. Moje życie z dnia na dzień jest piękniejsze. Wszystkie lęki zostały kopnięte w dupki, wróciłam po dziekance na uczelnię. Mimo, że wolno mi idzie odchudzanie to jednak ładnieję.
I chyba się zakochałam. Chyba, bo żaden rozsądny człowiek w takiej sytuacji nie powinien używać takich słów. No, skomplikowane. I trochę za osobiste, żeby opowiadać. Ale jest facet, o którym myślę dniami i nocami. I który myśli o mnie. Hmmm.. No, na razie nic ponadto.
A propos moich notek sprzed miesięcy w stylu "atrakcyjność vs. waga".. Nie wiem na ile to zakochanie ze mną robi, na ile po prostu bycie szczęśliwą na co dzień.. Ale promienieję xD I nie będę tutaj jakiejś pokorniutkiej dzieweczki zgrywać - podobam się sobie.
o bo popatrzcie.. Co z tego, że otyła, jak takie iskry w oczach?