Ostatnio mam wrażenie że odchudzam się w trybie " krok do przodu, dwa kroki w tył". Przed urlopem dieta szła idealnie bez grzeszków, na czas urlopu zrobiłam dyspensę mając świadomość tego że nie będę w stanie na wyjeździe przestrzegać ściśle rozpiski i jak sam wyjazd nie okazał się tragiczny w skutkach na wadze tak okazał się być początkiem porażki dietetycznej. Mam na myśli to że odpuszczenie sobie na chwilę było trochę jak lawina bo po urlopie mam problem z powrotem na dietę i tak już od sierpnia, są dni gdzie dieta idzie mi idealnie z rozpiską a potem dni gdzie moje zachcianki wygrywają. Czasami mam wrażenie że sama jestem swoim największym wrogiem w odchudzaniu z pozoru tak niewiele chce schudnąć a tak ciężko mi to dopiąć do końca.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Caramelcoffee
26 października 2019, 10:14Zamiast mysle, ze jestes swoim wrogiem, napis 25 powodow, dla ktorych chcesz miec zdrowszy sylwetke. I tak, ja tez Ci swietnie rozumiem!
annna1978
8 października 2019, 22:15Jak ja Cię doskonale rozumiem:)) Tyle ze ja mam tez tak po świętach imieninach itp...Dlugo zajmuje mi powrót na dobre tory więc ogólnie wychodzi jakbym w ogóle nie była na diecie:(