Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Światełko w tunelu


Muszę się Wam pochwalić, od dwóch dni jestem "grzeczna". Oczywiście łatwo nie jest, nawet teraz czuję taką ogromną chęć na zjedzenie czegoś pysznego :( ale walczę dalej!
Ostatnio ruszyły mnie słowa mamy.. siedziałyśmy razem wieczorem przed telewizorem (ja już praktycznie leżałam do góry brzuchem - tak się objadłam). No i mama zapytała czy już nie jestem na diecie, czy ma jutro robić obiad też dla mnie. Niby nic takiego, niby nic złego nie powiedziała ale jakoś strasznie mnie to ruszyło.. zdałam sobie sprawę, że wszyscy wokół już się zorientowali, że nie trzymam się diety (ba, nawet objadam się jak głupia!), że jestem tak słaba. Zrobiło mi się wstyd, naprawdę. Więc czas wziąć się w garść!

Nie opowiadałam Wam o tym, ale przez te 3 lata jak mnie tutaj nie było trochę się zmieniło. Wyprowadziłam się do innego miasta, zaczęłam studia, zmieniłam pracę, dość sporo przeżyłam. Ale wyszło tak, że musiałam znowu wrócić do rodzinnego domu, kolejny raz zmienić swoje życie. Od 3 miesięcy mieszkam z rodzicami, ale nie mogę się przyzwyczaić.. wiadomo, na swoim jest inaczej. I bardzo brakuje mi tamtego życia, dużego miasta, niezależności, wolności. 
Chociaż nie powinnam narzekać, mam naprawdę cudownych rodziców, których bardzo kocham, ale duszę się tutaj.
Wiem też, że byłoby mi łatwiej gdybym mieszkała sama, pod względem odchudzania. Miałabym w lodówce tylko to, co sama kupię (czyli prawdopodobnie same zdrowe i niskokaloryczne produkty). A wiecie jak jest u mamy, wszędzie pełno pyszności, słodyczy, ciast i domowych obiadków. Bardzo często nie potrafię się powstrzymać, a później męczą wyrzuty sumienia. 

Ale co zrobić?! Na razie na przeprowadzkę nie mam co liczyć, pozostaje tylko ćwiczenie silnej woli i duuuużo wytrwałości! Oj nie jest lekkie to nasze życie dziewczyny ;)

Chwalcie się jak tam Wam idzie? 

Dobrej nocy :)

  • Judith_

    Judith_

    21 listopada 2015, 19:30

    To prawda, że mieszkanie samemu pomaga w diecie. Obecnie mam tylko kilka produktów i nawet światełka, bo coś nie tak z tą lodówką. W rodzinnym domu za to lodówka zawsze jest pełna i kursy do kuchni są znacznie częstsze, więc rozumiem doskonale o co chodzi :) Trzymam za Ciebie kciuki, nie dawaj się pokusom, albowiem bramy raju są wąskie ;-)

  • Anulka_81

    Anulka_81

    20 listopada 2015, 12:45

    Ja dziś jestem uhahana:-) zalicxyłam -0,7 i sie c(eszę.łatwo nie jest.ja teź mam rodzinę i oni jedzá wszystko.lodówka pełna...badź dzielna,walcz,przyjdą lepsze dni :-))))

    • perfekcja88

      perfekcja88

      23 listopada 2015, 17:56

      Gratuluję postępów! :)

  • chrupkaaaa

    chrupkaaaa

    20 listopada 2015, 09:16

    Mi póki co ok :) Brawo za silną wolę. Na początku jest ciężko ale przetrwasz pierwsze dni a później już będzie dużo łatwiej :) Pisz częściej :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.